Diakonia Muzyczna "Tyle dobrego" szlifuje repertuar na tegoroczne spotkania młodzieżowe w diecezji.
Warsztaty muzyczne Diakonii Muzycznej "Tyle dobrego" odbyły się 27-29 sierpnia w seminarium duchownym w Koszalinie.
W ciągu trzech dni ponad 40 uczestników wzięło udział w 8 blokach warsztatowych, ponadto w Eucharystii, nabożeństwie Godzinek, adoracji Najświętszego Sakramentu.
Trzonem scholi pod kierunkiem ks. Arkadiusza Oslisloka są wokaliści i instrumentaliści, budujący ją od lat, oprawiający muzycznie takie wydarzenia jak diecezjalne pielgrzymki młodzieżowe i maturzystów, czuwania wielkopostne i adwentowe, spotkania modlitewne i wiele innych. Co roku grupa rozrasta się o nowych członków, w tym roku m.in. o scholę z parafii w Ustroniu Morskim i instrumentalistów z tamtejszej Strażackiej Orkiestry Dętej „Morka”.
Jak wyjaśnia ks. Oslislok, trzydniowe warsztaty to duża dawka muzycznego wysiłku, ale nie tylko. – Dla nas to taka Boża zadyma, także w sensie duchowym. Bo prócz śpiewania, którego tu mamy bardzo dużo, staramy się poświęcić także czas na modlitwę osobistą. To wpatrzenie się w Pana Jezusa na ołtarzu, gdy muzykę, śpiew zostawiamy na boku, by trwać w ciszy, dużo daje. Staramy się w ten sposób otwierać na Ducha Świętego ze świadomością, by profesjonalizm pozostał na drugim planie, a na pierwszym była nasza służba śpiewem, i graniem. Jesteśmy po to, by inni łatwiej mogli odkrywać piękno Boga – mówi kapłan.
Kacper Banach od 9 lat śpiewa w diakonii "Tyle dobrego". – Rozwija nas to, że dochodzą do nas nowe talenty z całej diecezji, między innymi instrumentaliści, osoby z muzycznym wykształceniem. Dzięki temu jesteśmy w stanie np. aranżować nowe pieśni, nadać utworom inny charakter – mówi. Jak dodaje, jednak nie tylko o śpiew chodzi. – Dla mnie warsztaty to także odkrywanie, że łączy nas wiara, że jesteśmy cząstką Kościoła. Dlatego potem unikamy indywidualnych popisów i stajemy na scenie jako wspólnota.
– Łączymy się. Jesteśmy taką dużą muzyczną rodziną – potwierdza Wiktoria Milas z Gościna, przyznając że spotkanie traktuje także jako rekolekcje, zwłaszcza że buduje ją świadectwo wiary uczestników. – Uczę się tu także cierpliwości, no i pokory, bo przecież jest nas tu wielu, każdy inny i musimy starać się akceptować siebie nawzajem.
Karina ze Słupska już brała udział w warsztatach diakonii, dlatego namówiła na nie koleżankę z Kwakowa. Laura zgodziła się podszkolić śpiew, chociaż dopiero trzy dni przed warsztatami dowiedziała się, że chodzi o… wydarzenie religijne. Co na to powiedzą rówieśnicy? – Nie obawiam się o to, bo przecież mam prawo być osobą wierzącą. Pieśni religijne zawsze do mnie przemawiają. Kiedy je śpiewam, czuję wolność i że to, co robię, ma sens, bo jest skierowane konkretnie do kogoś – mówi Laura.