Nowy numer 38/2023 Archiwum

W sprawie trzeźwości

− Niech nie zamykają nam się nigdy usta w zachęcie do abstynencji oraz w modlitwie za tych, którzy ulegli chorobie alkoholowej, i tych, którzy są wokół nich – mówił bp Zadarko.

Hierarcha przewodniczył Mszy św. na szczycie Świętej Góry Polanowskiej. Eucharystia była kulminacyjnym momentem Regionalnej Pielgrzymki Trzeźwości. Od dwudziestu lat wydarzenie to jest bardzo ważne dla osób trzeźwiejących, modlących się o trzeźwość i wspierających innych w drodze ku wolności od uzależnienia. – Szczególnie modlę się za tych, którzy jeszcze nie wyszli z uzależnienia, i za ich rodziny. Na co dzień widzę, jak wiele zła robi alkohol – mówi Marta Burżacka, prezes polanowskiego Klubu Abstynenta, który organizuje pielgrzymkę. Nie jest osobą uzależnioną, ale pracuje z rodzinami dotkniętymi chorobą alkoholową. – Alkohol czyni olbrzymie spustoszenie w życiu ludzi. Ta choroba jest podstępna, skrada się małymi krokami – przyznaje. – Ale mamy też wspaniałe przykłady na to, jak można wyjść z największego upodlenia. Jest cały wachlarz pomocowy. To nie jest tak, że człowiek zostaje sam, jeśli chce się leczyć – dodaje, wskazując, że jest wiele rozwiązań i możliwości.

Terapia z Bogiem

Jest jedną ze współorganizujących wydarzenie, mówi o sobie krótko: Justyna, alkoholiczka. Po raz 20. pokonała trasę na Świętą Górę. – To ważne miejsce w moim życiu i w mojej trzeźwości – przyznaje. Wkrótce minie 30 lat, od kiedy nie pije. – Pierwszy raz tu przyszłam, bo wciąż jeszcze się bałam, chociaż miałam za sobą dziesięć lat trzeźwienia. Przyszłam, żeby się wzmocnić. Chciałam, żeby Bóg uczestniczył w mojej terapii i rozwoju osobistym. Z Nim jest dużo łatwiej. Dzisiaj przychodzę, żeby dziękować za to, że jestem trzeźwa, że mam dzieci, że żyję, że mogę pomagać innym – mówi wzruszona. Była jedną z pierwszych kobiet w gminie, które zdecydowały się przyznać do choroby i podjąć leczenie. – Kobietom łatwiej się ukrywać, oszukiwać wszystkich dookoła. Ale i strach przed opinią społeczną jest większy. Pijąca kobieta jest zdecydowanie bardziej piętnowana niż mężczyzna, chociaż chorujemy tak samo. Na szczęście świadomość się zmienia, więcej się o tym mówi, jest łatwiej się przyznać. Takie pielgrzymki także w tym pomagają – dodaje. W tym roku z powodu niesprzyjającej aury zrezygnowano ze wspólnego przemarszu z polanowskiego kościoła na szczyt góry. Tylko niektórzy zdecydowali się część drogi pokonać na piechotę. Jak pan Mateusz, który zgłosił się do niesienia pielgrzymkowego krzyża, i pani Magda. Razem od dziewięciu miesięcy walczą o trzeźwość. – Idziemy w tej intencji, choć dla mnie to również swego rodzaju pokuta – mówi mężczyzna. Choruje od dziesięciu lat. – Straciłem wszystko. Na szczęście po terapii udało mi się odzyskać córki. Za to też dziękuję Bogu – dodaje.

Więcej niż detoksykacja

Biskup Krzysztof Zadarko przypomniał, że troska o trzeźwość to zadanie dla całego narodu. – Niech nie zamykają nam się nigdy usta w zachęcie do abstynencji oraz w modlitwie za tych, którzy ulegli chorobie alkoholowej, i tych, którzy są wokół nich – przekonywał, nawiązując do pochodzącego ze średniowiecza powiedzenia o niezamykających się ustach (usta nie zamykają się, jak drzwi w polanowskim kościele, które cały czas trzeba było otwierać, z powodu liczby przybywających tu pielgrzymów). Za kardynałem Stefanem Wyszyńskim zwracał uwagę, że to, co zwykliśmy nazywać tradycją czy zwyczajem, bywa wadą narodową. Prosił, by modlić się nie tylko o swoją osobistą wolność, lecz także przyłączyć się do modlitwy Prymasa Tysiąclecia, by polski naród nie utracił moralnej sprawności. – System komunistyczny robił wszystko, żeby rozpić naród, aby osłabić jego tkankę biologiczną, aby przestał słuchać Boga i Jego przykazań. W 1979 r. na jednego obywatela przypadało rocznie 9 litrów alkoholu. W 2021 r. to już 12 litrów. Wtedy kardynał Wyszyński nazwał ten stan klęską. Co dzisiaj można powiedzieć? – alarmował biskup, przekonując, że nie chodzi wyłącznie o detoksykację, ale wyleczenie z kompleksów i słabości, które są sprawcami uzależnienia, obłudy i faryzeizmu. O alkoholizmie mówił w blisko godzinnym świadectwie Jerzy Protasiuk – trzeźwy alkoholik, który w profesjonalny sposób pomaga innym w uwolnieniu się z nałogów. – Celem terapii nie jest abstynencja, chociaż tak się potocznie uważa. Alkohol to tylko sposób na spacyfikowanie naszych wewnętrznych trudności. Jeśli nawet przy dużej mobilizacji uda nam się zbudować abstynencję, to prędzej czy później wrócimy do picia, jeśli nie nauczymy się w bezpieczny, twórczy, kreatywny sposób rozwiązywać tych problemów. Jeżeli nie nauczymy się wyrażać emocji, radzić sobie z komunikowaniem, nie nauczymy się widzieć w sobie wartościowego człowieka – przyznaje terapeuta. Pielgrzymkę zakończył otwarty mityng AA.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast