W Lędyczku wyniesienie na ołtarze kard. Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Czackiej uczczono koncertem. Była to też okazja do przypomnienia o 135. urodzinach miejscowego instrumentu.
Koncert to nie lada gratka, bo na co dzień organy z Lędyczka milczą. - Nie grają, bo nie mamy organisty. Odzywają się naprawdę okazjonalnie. Tym większa radość dla parafian, że mogli je usłyszeć. I to nie tylko, kiedy skromnie grają podczas liturgii, ale w całej okazałości swojego brzmienia - przyznaje ks. Sebastian Kowal, który zaprosił swoich parafian na ten wyjątkowy koncert.
- To warte zauważenia, że w tak małej miejscowości znalazły się organy tej klasy i że ten cenny zabytek, choć mało używany, nadal gra. Kilka lat temu, podczas remontu kościoła, niestety został zalany wodą, na szczęście nie ucierpiał i nie ma żadnych śladów wilgoci - dodaje.
10-głosowe organy z kościoła Świętych Piotra i Pawła w Lędyczku wyszły ze znanej szczecińskiej szkoły Barnima Grüneberga, który stworzył niemal 300 instrumentów, głównie w Meklemburgii i na Pomorzu. Ten z Lędyczka opatrzony jest numerem 275. Charakterystyczna dla prac Grüneberga była dbałość o wszelkie szczegóły, a nade wszystko o piękno brzmienia organów, którym zachwycali się ówcześni kompozytorzy i organiści.
Brzmieniem instrumentu zachwycili się również parafianie z Lędyczka. Wrażeń artystycznych słuchaczom dostarczyły Katarzyna Holländer na organach i towarzysząca jej na skrzypcach Michalina Jakusz.
- Świat się nie kończy na tym, co słyszymy w radio, co najczęściej jest na jeden sezon, ale warto także usłyszeć utwory, które przetrwały kilkusetletnią próbę czasu. Nie często taką okazję mają mieszkańcy małych miejscowości. To był pierwszy, ale mam nadzieję, że nie ostatni koncert w naszym kościele - dodaje ks. Kowal.