Zatrzymali się na kwadrans. Między szumem samochodowych silników, dźwiękiem klaksonów, w gwarze miasta, w codziennym pośpiechu wołali: Miej miłosierdzie dla nas i świata całego".
Co roku w rocznicę beatyfikacji spowiednika św. s. Faustyny ks. Michała Sopoćki na ulicach, placach, skwerach, miejskich skrzyżowaniach i wiejskich rozstajach gromadzą się ludzie, by razem odmawiać koronkę do Bożego Miłosierdzia. Podobnie, jak na tysiącach innych skrzyżowań całego świata, także i w nadmorskiej diecezji nie zabrakło uczestników akcji.
W Koszalinie na kilka minut przed 15.00 przestało padać. - Miłosierdzie Boże jest wielkie, a objawia się nawet w takich prostych sprawach - cieszy się s. Judyta, siostra Miłosiernego Pana. - Chciał, żebyśmy się tu spotkali, żeby cały świat, także ten nasz, koszaliński, mógł usłyszeć, że Pan jest dobry - dodaje.
Jedni rezerwowali sobie czas na tę modlitwę już od zeszłorocznej akcji, inni zdążyli niemal w ostatniej chwili. Kamila Król przybiegła na ostatnią dziesiątkę. - Bardzo mi zależało, żeby choć na chwilę dołączyć do wspólnej modlitwy. To wyznanie wiary ważne zwłaszcza teraz, w pandemii. Stoimy w grupie, modlimy się razem. Jesteśmy świadectwem - mówi młoda programistka, dla której Koronka do Bożego Miłosierdzia to nieodłączny element zabieganego życia.
Rozmodlona grupka przy koszalińskim Domu Miłosierdzia wzbudzała zainteresowanie. Także pędzących ruchliwą ulicą kierowców. Niektórzy przystawali zaintrygowani. - Zobaczenie modlących się, śpiewających, uśmiechniętych ludzi jest bardzo ważne w dzisiejszym świecie ludzi załatwiających ważne interesy, spieszących się. Chwila zatrzymania się i zastanowienia, o co w tym wszystkim chodzi. To może być chwila dotknięcia serca tych przejeżdżających czy mijających nas ludzi. Może słysząc naszą modlitwę, uchylą choć odrobinę drzwi serca na łaskę, która Pan Bóg przygotował - uśmiecha się brat Franciszek.
Iskra Miłosierdzia Bożego zapłonęła też w innych miejscach Koszalina oraz w wielu miejscowościach diecezji.