W pawilonie-jadłodajni Domu Miłosierdzia bp Krzysztof Zadarko sprawował Mszę św. dla bezdomnych i ubogich Koszalina.
Troska o ubogich to jeden z głównych celów działania Domu Miłosierdzia. W jadłodajni przyjmującej obecnie na obiady ok. 130 osób dziennie, w wychodzeniu do bezdomnych na ulice Koszalina, w prowadzeniu domów dla łącznie 150 kobiet i mężczyzn w kilku miejscach diecezji pracuje niewiele osób: 8 braci, 4 siostry oraz stałe grono kilkunastu wolontariuszy.
- Czynienie dobra ubogim, tak jak czynił to Pan Jezus, jest wpisane w regułę naszego życia. Tym charyzmatem chcemy żyć i przygarniać tych, którzy potrzebują posiłku, dobrego słowa, uwagi drugiego człowieka - mówi brat Józef. Jak dodaje, dowodem skuteczności tego charyzmatu jest to, że wielu gości jadłodajni decyduje się zamieszkać pod dachem Domu Miłosierdzia i jego filii, co oznacza decyzję zmiany życia. - Wielu z nich garnie się do Boga, przystępuje do sakramentów - opowiada.
Jedną z osób stołujących się od kilku miesięcy w pawilonie jest pan Marek. Zmusiła go do tego sytuacja rodzinna - opieka nad poważnie chorym ojcem. Także pani Halina zanosi posiłki kilku osobom. To trzy panie, w tym dwie leżące, które same nie mogą dotrzeć do Domu Miłosierdzia. - Dla nich moje wizyty to nie tylko ulga, że ktoś im przyniesie obiad, jedyny ciepły posiłek dnia - mówi pani Halina. - Ja przecież nie tylko dostarczam pojemniki z jedzeniem, ale też rozmawiam z nimi, wysłuchuję i przytulam - dodaje.
Po liturgii podano zgromadzonym w pawilonie i przed nim niedzielny obiad.