Synod Pandemiczny I

Pewnie nikt, rozpoczynając w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej drugi synod, nie przypuszczał, że równolegle do niego rozegra się "synod" zupełnie inny, niespodziewany, ale chyba równie brzemienny w skutki.

W diecezji od kilku lat trwa synod, którego owocem będą m.in. różnego rodzaju zmiany w funkcjonowaniu Kościoła lokalnego. Nie chodzi tu o zmiany w sensie prostych reform, aby usprawnić działanie instytucji. Chodzi raczej o zmiany, których chce Duch Święty dla lokalnego Kościoła. Sprawa jest więc znaczenie głębsza.

"Synod Pandemiczny", to wyrażenie, którego używam tu zdecydowanie w charakterze publicystycznym, trochę przez analogię, aby wskazać na pewne procesy, wydaje się, ważnych zmian, których katalizatorem stała się pandemia koronawirusa. Może i w tym "synodzie" działanie Ducha Świętego jest obecne i warto ten głos usłyszeć?

Moją uwagę zwróciły najpierw adwentowe ogłoszenia duszpasterskie w wielu parafiach w diecezji, w których pojawiło się wyrażenie: "Kolęda na zaproszenie". Po raz kolejny wizyta duszpasterska z dużym prawdopodobieństwem nie odbędzie się bowiem tradycyjnie.

W zeszłym roku księża zapraszali mieszkańców poszczególnych ulic na spotkanie i wspólną modlitwę w kościele. W tym roku, jak na razie, zwracają się do swoich parafian, żeby ci wyraźnie wyrazili wolę odwiedzin duszpasterza w swoim domu, wypełniając specjalny formularz papierowy lub internetowy. Jak ostatecznie będzie, nie wiadomo.

Głosy o potrzebie zmiany formy wizyty duszpasterskiej słychać było od lat. Niektórzy nie wyobrażają sobie, aby wyglądała ona inaczej niż dotychczas, inni widzą niedoskonałość jej tradycyjnej formy, polegającej na masowych odwiedzinach od domu do domu.

W każdym razie o "kolędzie na zaproszenie" słyszałem już dawno. Czyżby "synod pandemiczny" przyspieszył zmianę, która kiełkowała już od lat? Czas pokaże.

Podobnie sprawa ma się z przyjmowaniem Komunii św. Nigdy nie przypuszczałem, że zmiana dokona się tak szybko. Mieszkając kilka lat poza Polską myślałem, że zwyczaj przyjmowania Komunii św. na rękę, który w innych krajach jest powszechny, trafi nad Wisłę, jeśli w ogóle, to stopniowo i w ograniczonym zakresie, ale do Koszalina, Słupska, Szczecinka, czy Piły raczej nieprędko.

"Synod Pandemiczny" wprowadził tę zmianę błyskawicznie. Czy jest ona trwała? Wydaje mi się, że krajobraz przyjmujących Komunię św. w naszych kościołach pozostanie już inny. Wyciągnięte ręce po Hostię staną się normą.

To, z jakimi niepokojami ta błyskawiczna "reforma" się dokonywała, pokazuje, że nie chodzi tu tylko o zmianę formy przyjmowania Komunii św. W istocie chodzi o głębszą zmianę, która dotyczy mentalności, podejścia do Eucharystii w ogóle, do relacji z Bogiem, a także z biskupem.

"Synod Pandemiczny" w pewnym sensie wymusił też na wielu ludziach Kościoła nieco bardziej życzliwe spojrzenie w stronę mediów, szczególnie tych cyfrowych. Rewolucja, która dokonała się w tej dziedzinie, także w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, jest wręcz zadziwiająca. Ile parafii w diecezji miało przed pandemią swój kanał na YouTube, albo profil na Facebooku? Niewiele. 

Konieczność organizowania spotkań zdalnych na poziomie instytucjonalnym, ale także we wspólnotach, grupach duszpasterskich, pokazała, że taka możliwość w ogóle istnieje, nie wymaga jakichś szczególnych umiejętności i może sprawdzić się także w czasach post pandemicznych. Przejawów kościelnej rewolucji cyfrowej jest więcej. Ile trwałaby ta zmiana świadomości, gdyby nie "Synod Pandemiczny"?

To tylko niektóre przykłady zmian, które już dokonały się, lub właśnie się dokonują w ramach już "IV sesji" "Synodu Pandemicznego" I. Z pewnością są to zmiany niespodziewane, błyskawiczne, dotyczące spraw ważnych. Czy będą trwałe? Czas pokaże.

A może w ogóle w kontekście Kościoła powszechnego można już mówić o "Soborze Pandemicznym I"?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..