Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

Powrót trzech mnichów

Uwiecznieni temperą na desce przez wieki trwali w murach kołobrzeskiej kolegiaty. Według opowieści to oni mieli zgromadzić fundusze potrzebne na dokończenie jej budowy. Legenda uchowała się przez wieki, obraz – nie.

Podobnie jak dziesiątki innych dzieł sztuki z kolegiaty, nie przetrwał marcowych walk o miasto w 1945 roku. Najprawdopodobniej spłonął. Jego wygląd uwieczniła jedyna przedwojenna fotografia. Tyle wystarczyło, by rozpalić wyobraźnię. – Pomysł był szalony – przyznaje dr Robert Dziemba, kołobrzeski historyk i dziennikarz, badacz przeszłości miasta. – Nie znamy wymiarów oryginalnego obrazu, nie posiadamy żadnych informacji o kolorystyce. Jedyne, co mieliśmy, to tę bardzo słabej jakości fotografię – opowiada, na dowód pokazując niewyraźną, czarno-białą reprodukcję zdjęcia z 1936 roku. To z nią przyszedł do pracowni Dariusza Kalety i namówił artystę na podjęcie się niemal niemożliwego.

Stygmaty

Najpierw fakty. Dwaj mnisi to Biedaczyna z Asyżu i jego śpiący towarzysz. – To doskonale znana w Europie scena stygmatyzacji św. Franciszka. W kołobrzeską wersję wpisano św. Bernardyna ze Sieny, jak zawsze przedstawionego z chrystogramem i księgą – tłumaczy Rober Dziemba. Być może autor dzieła miał do niego szczególne nabożeństwo, skoro postanowił zdekomponować utarty w świadomości odbiorców wizerunek? Tego nie wiemy, bo artysta pozostaje nieznany.

Nieznana jest również dokłada data powstania dzieła. Umiejscawia się ją w końcu XV wieku. Długo też niejasne były motywy pojawienia się obrazu w kołobrzeskiej kolegiacie. Do 1945 roku franciszkanów w mieście nad Parsętą nie było. – Najprawdopodobniej była w Kołobrzegu grupa patrycjatu związanego z franciszkanami z Gryfic. Tym właśnie zakonnikom wsparcie finansowe w trzeciej dekadzie XIV wieku w swoim testamencie poświęca dziekan kołobrzeskiej kapituły Gotfryd de Wide. Wiemy też, że Bractwo Kalendowe miało zabezpieczyć pieniądze na ufundowanie ołtarza św. Franciszka. Przedsięwzięcia nie zrealizowano, za to powstał obraz ukazujący nadanie stygmatów świętemu z Asyżu – opowiada historyk. Jak zatem franciszkanie zamienili się w mnichów z miejskiej opowieści o budowie bazyliki?

Legenda

Spisana w XVIII wieku opowieść o trzech mnichach wędrujących po Europie i zbierających datki na dokończenie budowy kołobrzeskiej świątyni miała długą metrykę i dobrze ugruntowaną pozycję. Mieszczanie przekazywali ją sobie od wieków. I traktowali na tyle poważnie, że w 1741 roku rektor Georg Schröner zlecił renowację obrazu, a właściwie... domalowanie do niego legendy. „Trzech Mnichów znajduje się tutaj, którzy dzięki zebranym przez siebie pieniądzom pomogli ten Dom Boży zbudować. Obawiali się na początku, że to się nie powiedzie. Dlatego prosili we śnie każdy o jeden cud. Jeden chciał objąć słońce swoją dłonią, drugi chciał przykryć swą głowę górą. Co chciał trzeci, nie wiem. Byli pełni nadziei po tym, jak wszystkie cuda się we śnie spełniły. Udali się w drogę i zebrali pieniądze potrzebne na budowę świątyni” – notuje starający się rozwiązać zagadkę legendy osiemnastowieczny pastor Joahann Friedrich Wachsen.

W okresie późniejszym podanie to połączono z powstaniem trzech wież kołobrzeskiej kolegiaty. We wrocławskiej czytance z 1916 roku autor wyjaśnia sprawę nadmiarem funduszy, które udało się zebrać trzem mnichom. „Gdy więc zostały jeszcze pieniądze po zbudowaniu katedry, postanowili mnisi, iż każdy z nich postawi iglicę na wieży katedry. Tak też się stało, ale dwóch z nich zmarło, zanim budowa została ukończona, a ten, który w swoim śnie obejmował słońce ręką, doczekał ukończenia dzieła. Był to mnich, który środkową iglicę chciał zbudować, która to powstała wyższa niż dwie pozostałe”. Odnotowuje również obecność w kolegiacie malowidła na drewnie, która upamiętnia trzech mnichów kwestarzy.

Jak to w życiu często bywa, tu też prawda przeplata się z fikcją. Robert Dziemba rozwikłaniu zagadki obrazu poświęcił sporo czasu, przygotowując najnowszą publikację dotyczącą kołobrzeskiej bazyliki, która za kilka dni trafi w ręce czytelników. – Możemy przypuszczać, że budowniczym rzeczywiście zabrakło pieniędzy na ukończenie dzieła. Mamy w źródłach informację z 1316 roku, że biskupi Hermann II ze Schwerinu, Markward z Ratzeburga i Stephan z Lebus nadali za zgodą biskupa Heinricha z Kamienia odpust czterdziestodniowy dla kontynuacji budowy świątyni Mariackiej. Wydaje się prawdopodobne, że informacja źródłowa na jakimś etapie historii została spopularyzowana i stała się opowieścią ludową. Biskupów zastąpili mnisi z obrazu z kolegiaty – wyjaśnia.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy