W Skrzatuszu spotkali się członkowie Żywego Różańca oraz ci, którzy chcieli pogłębić swoją wiedzę o modlitwie różańcowej.
Odczytywali je w kontekście swojego ziemskiego życia i przyszłości w niebie, do której zaprasza Bóg.
- Prosimy Maryję, żeby się za nami modliła teraz i w godzinę śmierci, bo to dwa najważniejsze dla nas momenty - ks. Paweł Haraburda, skrzatuski wikariusz, który współprowadził trzydniowe ćwiczenia duchowe, krótko wyjaśnia temat przewodni rekolekcji.
- Często sięgamy po różaniec, żeby coś wyprosić: bo brakuje zdrowia, pieniędzy. A Maryja mówi: to też, Pan Bóg ulży w cierpieniu, ale przecież On nie przyszedł dla naszych ziemskich spraw, ale po to, żeby nas zbawić. Jej opieka nie dotyczy tylko spraw na ziemi - mówi ks. Wacław Grądalski, kustosz skrzatuskiego sanktuarium.
- Maryja uczy nas modlitwy, abyśmy się nie zatrzymali na sprawach tej ziemi. Nie jest od tego, by zaspokajać nasze potrzeby, ale żeby pokazywać nam dokąd zmierzamy. Kościół nam podpowiada, że nie tylko mamy do Niej wołać, ale też patrzeć na Nią: od zwiastowania, przez narodzenie Jezusa, bycie pod krzyżem, zmartwychwstanie Syna, do wniebowzięcia. Z jednej strony medytujemy prawdy wiary, z drugiej prosimy: „Módl się za nami, żebyśmy wierzyli. Przeprowadź nas swoim przykładem na tamtą stronę” - podkreśla ks. Grądalski.
Renata Gęsicka z Czaplinka jest przekonana, że Różaniec to jej droga do wieczności z Bogiem. Dlatego, jak dodaje ze śmiechem, chciałabym mieć w chwili śmierci Maryję po swojej stronie.
- Stały element dnia, lina ratunkowa, droga, moje zbawienie - wylicza przymioty modlitwy różańcowej. O to, by odmawiała ją codziennie poprosiła ją we śnie sama Matka Boża. I wtedy zaczęły dziać się cuda. - Z małżeństwa niesakramentalnego staliśmy się małżeństwem żyjącym w czystości, możemy przyjmować Pana Jezusa, razem się modlimy w domu, jesteśmy codziennie w kościele. Podjęłam Jej wezwanie, a Ona dotrzymała słowa. Nie zawiodła - opowiada młoda kobieta.
Monika Chajnik z Białogardu paciorki ma w każdej kurtce i każdej torebce.
- Dzięki Różańcowi czuję łączność z Matką Bożą. Potrzebuje być z Nią w bliskiej relacji, jak z mamą, jak z przyjaciółką - wyjaśnia i obala stereotyp, że różaniec to atrybut starszych pań.
- Nawet moja mama tak zareagowała, kiedy jeszcze jako bardzo młoda dziewczyna powiedziałam, że chciałabym należeć do Żywego Różańca - przyznaje ze śmiechem. - Jako młoda kobieta świetnie się w nim odnajduję ze swoimi dylematami, problemami, rozterkami. Więcej, czuję, że to moja duchowa broń, która pomaga się z tym wszystkim zmierzyć, ratuje w wielu sytuacjach, chroni przed duchową oschłością. Przecież Maryja, jak matka, czuwa przy mnie - zauważa i dodaje, że Maryja bez problemu może być inspiracją dla współczesnej kobiety.
Po różaniec sięgają też panowie, chociaż - jak przyznaje Leszek - częściej się z tym kryją.
- Z namawianiem panów do Różańca jest jak ze wszystkim: kiedy trzeba coś zrobić, zasłaniają się żoną - śmieje się mieszkaniec Miastka. Bycie we wspólnocie Żywego Różańca to jego przepis na dobre życie zakończone w niebie.
- Nie mam duchowości bardzo maryjnej, ale teraz uświadamiam sobie, że Maryja przez całe moje życie była blisko. Trochę trwało zanim zrozumiałem, że Ona jest pośredniczką, przez którą łatwiej dotrzeć do Boga. Zawsze chodziłem do kościoła, ale chyba bardziej ze strachu przed karą, niż z wiary. Dopiero z czasem, także dzięki Maryi, zrozumiałem, że wiara nie polega na siłowaniu się, ale na wierności. Więc trwam, trzymam się Różańca - dodaje.