Słodkimi wypiekami i muzycznym uwielbieniem łubowscy parafianie zachęcali do finansowego wsparcia sąsiadki w potrzebie.
Mieszkańcy malutkiego Rakowa postanowili ruszyć z pomocą sąsiadce po udarze. Rehabilitacja kobiety wymaga pieniędzy, których brakuje. Dlatego skrzyknęli się do działania.
- Pani Halinka jest wspaniałą osobą, ma bardzo dobrą duszę. Zawsze pomagała innym, teraz sama potrzebuje naszej pomocy. Postanowiliśmy wesprzeć ją choćby tak niewielkim gestem - wyjaśnia Magdalena Papierkiewicz, sołtys sołectwa Rakowo i Komorze, uwijając się, by każdy wychodzący z kaplicy po Mszy św. zabrał ze sobą słodkie wypieki.
Jest ich tyle, że z pewnością dla nikogo nie zabraknie. Także w kolejnych miejscowościach, w których tej niedzieli społeczność modli się o zdrowie pani Halinki i wrzuca do puszki pieniądze umożliwiające jej powrót do zdrowia. Rakowo to niewielka miejscowość, licząca niewiele ponad 180 mieszkańców, ale w ruch poszły piekarniki w całej gminie.
- Przyłączyli się do nas mieszkańcy sąsiednich wsi, panie z Koła Gospodyń Wiejskich, dzięki czemu mogliśmy wystawić na sprzedaż taką ilość ciast – przyznaje z zadowoleniem pani Magda, zanim pojedzie w dalszą drogę do kolejnej miejscowości, w której będą prosić o pomoc dla sąsiadki.
Do ofiarności zachęcał czaplinecki zespół "Sela", przyjaciele i znajomi potrzebującej pomocy kobiety. Karolina Pawłowska /Foto GośćW zachęcaniu do ofiarności i w modlitwie za sąsiadkę parafianom z Łubowa pomagali członkowie czaplineckiego Zespołu Muzyki Chrześcijańskiej „Sela”.
- To pierwsza rzecz, jaka przyszła nam do głowy, żeby wesprzeć Halinkę - mówi Małgorzata Czyżyk. Liderka zespołu cieszy się, że jej szkolna koleżanka ma wokół siebie ludzi, którzy nie przechodzą obojętnie obok nieszczęścia, choroby, bezradności.
- To ważne, żeby mieć otwarte oczy. Ludzie, którzy mają w sercu Boga nie mogą ich zamykać na cierpienie innych. Dzielimy się radością, którą sami otrzymujemy, bo w ten sposób możemy ją mnożyć - zauważa.
W każdym z kościołów i kaplic parafii, zamiast tradycyjnej w drugą niedziele miesiąca zbiórki na potrzeby kościołów, zbierano pieniądze dla pani Halinki.
- Człowiek jest ważniejszy niż cegły - mówi krótko ks. Piotr Flis. Proboszcz łubowskiej wspólnoty nie ukrywa dumy ze swoich parafian. Jak podkreśla, ta mała-wielka akcja to właśnie owoc życia Ewangelią.
- Nie zatrzymujemy się na słowach, ale realizujemy naszą wiarę w konkretnych działaniach. Jesteśmy wspólnotą nie tylko w kościelnych murach, ale w przestrzeni społecznej. Chrześcijanin żyje w świecie, nie obok świata. Dostrzeganie sąsiadów w potrzebie to Ewangelia realizowana w codzienności. A takie akcje to także radość dzielenia się wiarą - podkreśla duszpasterz.