Ordynariusz diecezji wrocławsko-koszalińskiej apelował w Koszalinie o modlitwę za Ukrainę i długofalową pomoc.
W przeddzień rozpoczęcia Wielkiego Postu w Kościele greckokatolickim bp Włodzimierz Juszczak przewodniczył liturgii sprawowanej w koszalińskiej cerkwi Zaśnięcia Przenajświętszej Bogarodzicy.
- Jest to szczególny post, w moim życiu jeszcze takiego nie było. Rozpoczynamy go w czasie trwania wojny w Ukrainie. Z jednej strony to okres, w którym musimy pomagać, czuć się odpowiedzialni za tych ludzi, a z drugiej strony my sami będziemy zdawać egzamin z naszego człowieczeństwa i chrześcijaństwa - przyznaje eparcha.
Jak zauważa najbardziej bolesny jest dramat ludności cywilnej.
- To, co w tej chwili najbardziej boli, to bombardowania wymierzone w osoby cywilne, które nie mają broni. Nie ma możliwości wyprowadzenia tych ludzi. Bomby spadają na domy dziecka, szpitale. Nasza jedyna odpowiedź to kierowanie pomocy tam, gdzie najbardziej potrzebna, w konkretne miejsca. A intensywna modlitwa o pokój, o to, by ci, którzy za to odpowiadają sięgnęli po rozum do głowy - mówi bp Juszczak.
Hierarcha jest głęboko poruszony reakcją Polaków na dramat rozgrywający się w Ukrainie.
- To więcej niż współczucie, to miłość płynąca z wiary. Na ludzkim poziomie dokonują się wielkie cuda. Z jednej strony ogromne cierpienie, z drugiej - wielka otwartość. Naprzeciw ciemnej mocy jest ta jasna, pokazująca ludzką miłość, chrześcijańskie otwarcie na bliźniego - zauważa eparcha.
W koszalińskiej cerkwi razem w duchownymi greckokatolickimi modlili się zaproszeni koszalińscy duszpasterze obrządku łacińskiego - ks. Henryk Romanik, proboszcz parafii katedralnej oraz o. Stanisław Piankowski, gospodarz sąsiadującego z cerkwią klasztoru franciszkańskiego. Bp Juszczak na ich ręce składał podziękowanie biskupowi diecezjalnemu Edwardowi Dajczakowi oraz diecezjanom.
- Polska jest krajem, który jako pierwszy rozpostarł szeroko ręce i otworzył serca. Zmuszeni do ucieczki Ukraińcy tu znajdują pomoc materialną, są przyjmowani w domach wiernych obrządku łacińskiego. Bóg wam zapłać, że wygnańcy z Ukrainy znajdują w was pomoc - mówił.
Dziękując za szeroki odzew na apel Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, bp Juszczak podkreślał, że trzeba nastawić się na długofalową pomoc.
- To, co dzieje się w Polsce, sprawia, że serce rośnie. Nie ma takiego drugiego państwa, nie ma takiego drugiego narodu. Musimy sobie jednak uświadomić, ze ta pomoc będzie potrzebna nie tylko dzisiaj czy jutro. Ci ludzi nie będą mogli być wiecznie gośćmi w czyimś domu. Będą potrzebowali własnego miejsca, pracy, która pozwoli na godne życie, a i nie pozwoli popsuć się relacjom. Trzeba się nastawić na maraton - podkreśla bp Juszczak.