Bp Zbigniew Zieliński mówił dziennikarzom m.in. o tym, jak widzi swoją rolę biskupa koadiutora w Koszalinie. Wypowiedział się także na temat trwającej wojny w Ukrainie.
Biskup Zbigniew Zieliński na początku konferencji prasowej zwrócił się bezpośrednio do dziennikarzy.
- Świadom wyzwań jakie stoją przed Kościołem, a także potrzeb Was, jako przedstawicieli mediów, chciałbym być do Waszej dyspozycji. Chciałbym, żebyśmy sobie wzajemnie naszą współpracę umożliwiali. Będę więc wdzięczny także za zrozumienie i poszanowanie tego, co wpisuje się w sposób działania Kościoła, a zatem także biskupa. Można się bardzo różnić, a jednocześnie pozostawać na siebie otwartym. Ja, ze swojej strony, chcę to obiecać - powiedział biskup.
Mówiąc o swoich pierwszych odczuciach po nominacji na koadiutora diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, biskup Zieliński powiedział: - Jestem bardzo szczęśliwy, że w tak trudnym wyzwaniu, jakim jest praca w nowym miejscu, może się to dokonywać u boku biskupa Edwarda. Od samego początku spotykam się tutaj z wielką życzliwością. Te pierwsze odczucia sprawiają, że obok pewnego lęku, który jest naturalny przy nowych wyzwaniach, jest we mnie ogromny spokój. Staję ze wszystkim, co mam, z doświadczeniem, które nabyłem, świadom swoich ludzkich ograniczeń i szczęśliwy, że mogę się tutaj uczyć nowej cząstki Kościoła.
Odnosząc się do różnic, jakie najczęściej wskazuje się pomiędzy archidiecezją gdańską a diecezją koszalińsko-kołobrzeską, biskup koadiutor stwierdził: - Na pewno są to różne środowiska pod względem demograficznym i społecznym. Archidiecezja gdańska jest terytorialnie 12 razy mniejsza od tej diecezji. Składa się na nią praktycznie 8 miast. Tutaj społeczność jest bardziej rozbita na większym terenie. Jednak potrzeby religijne są wszędzie, a misja księdza, biskupa, Kościoła, jest wszędzie taka sama. Dla mnie jest oczywistym i naturalnym ciągle to samo wyzwanie - przyszedłem tutaj głosić słowo Boże, sprawować sakramenty i uczyć się tego Kościoła. Wydaje mi się, że różnice, na które najczęściej zwraca się uwagę, są drugorzędne.
Na pytanie o plany wobec swojej posługi, biskup przyznał, że najpierw chciałby lepiej poznać diecezję koszalińsko-kołobrzeską, co umożliwia mu właśnie funkcja koadiutora, czyli biskupa pomocniczego z prawem następstwa.
Bp Zbigniew Zieliński mówił także o trudnej sytuacji związanej z toczącą się w Ukrainie wojną.
- Ważne jest widzenie tego, co się dzieje i nazywanie rzeczy po imieniu, ale nie w sposób konfrontacyjny. Trzeba też działać na miarę potrzeb i możliwości. Ta zasada obowiązuje wszędzie. Dlatego razi nas reakcja współczesnego świata. Nagle okazało się, że ten świat jest bezradny. Świat, który, jak wierzyliśmy, jest wszechpotężny i ma ogromne środki, nagle zawodzi. W wielu z nas rodzi się więc pytanie: "Czy rzeczywiście jesteśmy bezradni, czy może raczej nie ma w nas chęci?" - pytał biskup.
Definiując rolę Kościoła w obecnej sytuacji, biskup powiedział: - Niektórzy chcieliby, aby ksiądz zdjął sutannę i poszedł na granicę. To też jest potrzebne, ponieważ słowa pouczają, a przykłady pociągają.
Biskup przestrzegł jednak przed redukowaniem roli Kościoła do udzielania pomocy materialnej. - Rolą Kościoła jest także modlitwa i post. Wiemy doskonale, że ta wojna bierze się także z niepokoju, który jest w ludzkich sercach.
- Genialne jest to poruszenie serc ludzi dobrej woli - mówił biskup o fali pomocy udzielanej uchodźcom wojennym. - Wszyscy jesteśmy mali wobec tego wyzwania - dodał biskup, wyrażając uznanie dla instytucji diecezjalnych, w tym seminarium czy CEF, które otworzyły swoje podwoje dla uciekających przed wojną Ukraińców.