Rodzina, przyjaciele, współpracownicy, uczniowie, wdzięczni koszalinianie i diecezjanie pożegnali prof. Andrzeja Cwojdzińskiego, kompozytora, dyrygenta, pedagoga, honorowego obywatela miasta.
Z Koszalinem związany był od niemal 60 lat. Na stałe zapisał się w polskiej literaturze muzycznej XX wieku. Razem z żoną Gabrielą byli niestrudzonymi społecznikami, zaangażowanymi w życie kulturalne regionu i religijne diecezji.
Od początku istnienia koszalińskiego seminarium dbali o wykształcenie muzyczne kandydatów do kapłaństwa. – Był dla nas nie tylko profesorem od muzyki, ale też od życia. Spotkanie takiego człowieka w środku stanu wojennego to było coś wyjątkowego. Niezależnie od okoliczności politycznych i społecznych pan profesor był dla nas wszystkich zawsze pięknym przykładem człowieka idącego drogą za Jezusem – mówił w koszalińskiej katedrze bp Krzysztof Zadarko.
Zmarłego profesora biskup wspominał również jako człowieka wielkiej pokory i piękna duchowego. – Mieli z żoną swoje miejsce po prawej stronie katedry. A ja zastanawiałem się, jak taki profesor i muzyk musi cierpieć, kiedy śpiewam. Po jednej z Mszy św. poczułem, że muszę go przeprosić. Odpowiedział uspokajająco: „proszę księdza, przyszliśmy się pomodlić, nie na koncert” – opowiadał bp Zadarko.
Historia muzyki
Niewyczerpany spokój ducha i uśmiech profesora wspominał również Robert Wasilewski, dyrektor Filharmonii Koszalińskiej. – Kiedy w pandemii filharmonia szukała utworów dla mniejszego składu, zwróciłem się do pana profesora z propozycją ich napisania. Bardzo się wzbraniał. Ostatecznie zgodził się, niestety pracy nie udało się dokończyć w terminie. Powiedział, że nie dał już rady, ale i temu towarzyszył uśmiech pełen mądrości. Trudno wyobrazić sobie pana profesora bez tego uśmiechu – wspominał swojego poprzednika, pierwszego dyrektora koszalińskich filharmoników. A także kompozytora, którego dorobek obejmuje ponad sto utworów instrumentalnych i chóralnych. Jednym z ostatnich ukończonych było oratorium „Tryptyk z Dawidem Pieśniarzem” do słów ks. Henryka Romanika, proboszcza koszalińskiej parafii katedralnej i poety. Wykonanie utworu na zakończenie 51. Międzynarodowego Festiwalu Organowego nagrodzone zostało wielominutową owacją na stojąco publiczności zgromadzonej w katedrze.
Artysta był również inicjatorem prestiżowych wydarzeń muzycznych i wykładowcą uczelni artystycznych. „Żegnamy wielkiego przedstawiciela polskiej kultury muzycznej, twórcę historii muzycznej naszego kraju” – napisał w liście kondolencyjnym prof. Ryszard Cieśla, prezes Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków. Odczytał go prezes koszalińskiego oddziału. – Nigdy nie zwróciłem się do profesora „kolego”, mimo że nasza znajomość przekraczała znacznie cztery dekady i mieliśmy taki zwyczaj w stowarzyszeniu. Onieśmielała mnie jego wielkość, dokonania artystyczne, pedagogiczne. Ale był to ciepły, kochany człowiek – mówił Wojciech Bałdys.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się