Tymi słowami zakończył homilię bp Zbigniew Zieliński podczas Mszy św. inaugurującej jego posługę biskupa koadiutora w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
Razem z nowym pasterzem Eucharystię w koszalińskiej katedrze koncelebrowali biskupi oraz 120 prezbiterów. Na uroczystość przybyły licznie osoby życia konsekrowanego, reprezentanci władz samorządowych regionu, przedstawiciele ruchów i wspólnot z całej diecezji.
- Szczerze jestem wdzięczny za waszą obecność i modlitwę. Obejmuje ona nie tylko biskupa, ale jest przede wszystkim wołaniem o jedność misji Kościoła, dla wszystkich, którzy go stanowią - mówił w homilii bp Zbigniew Zieliński, nawiązując do swojego zawołania biskupiego "Ut unum sint" (Aby byli jedno).
- Pragnę wyruszyć na kolejny etap drogi, jeszcze pełniej służąc Bogu i Kościołowi, także w tym partykularnym wymiarze. Tym bardziej, że przyszło nam żyć w czasach, których - mimo złych doświadczeń z przeszłości - dialektyka w postaci różnorakiej walki daje o sobie znać ze zdwojoną mocą. Obok jawnych przejawów agresji toczy się też i ta walka, która pozostaje ubrana w dobrze brzmiące hasła pluralizmu, autonomii, postępu, a w wielu środowiskach bardziej hołduje ona zarządzaniu konfliktami aniżeli ich eliminowaniu - zauważał hierarcha.
Rozwijając Jezusowe wezwanie do jedności, wskazywał również na zalecenie św. Jana Pawła II dotyczące rozumienia solidarności.
- Chciałbym wyrazić pragnienie włączenia się w budowanie właśnie takiego oblicza tej ziemi: jedni z drugimi - zapewniał biskup.
Wyjaśniając, czym jest posługa biskupa koadiutora, odwoływał się również do zapisów dyrektorium o pasterskiej posłudze biskupów "Apostolorum Successores", mówiącym o braterskich relacjach biskupa diecezjalnego i biskupa koadiutora.
– Od pierwszych dni zauważam, że nie jest to jedynie zapis prawa, ale dar szczerego i braterskiego serca pasterza tej diecezji. Trudno o większy dar, gdy stawia się pierwsze kroki w nowej diecezji - mówił, dziękując bp. Edwardowi Dajczakowi.
Odwołując się do czytanego fragmentu Listu do Koryntian, wskazywał na konieczność zwracania uwagi na fundamenty.
- Czy fundamentem naszego życia jest osoba Jezusa? Czy wybieramy do pomocy w budowaniu życia duchowego tych, którzy sami opierają się na Ewangelii? Obawiającym się nadmiernej ingerencji Boga i możliwości ograniczania ich wolności warto przypomnieć mądrość św. Augustyna: "Jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na sobie właściwym miejscu" - zauważał.
- Ktoś powiedział: widać epidemia to było za mało. Nawet można powiedzieć, że i dramat za wschodnią granicą nie jest wystarczająco głęboki, by mógł uwiadomić, co naprawdę w życiu się liczy. Gdy wyzwaniem staje się troska o ludzkie zdrowie i życie, okazuje się, że wielu ludzi jeszcze bardziej traci życie ducha, doświadczając dramatycznych upadków w tej materii. Uchroniwszy się przed pandemią, przed wojną, pogrążają się w odmętach współczesnego świata. Dlatego tak bezcenne jest przypomnienie fundamentów, na których można oprzeć życie, dające prawdziwe szczęście - w chwilach komfortowych i chwilach trudnych wyzwań - podkreślał, wskazując, że stąd wynika misja Kościoła nieustannego głoszenia Ewangelii, zarówno tym, którzy są w Kościele, jak i tym, którzy są na jego peryferiach.
- Kościół wszędzie ma taką samą misję, choć inni są ludzie, inne okoliczności. Programem zawsze jest Jezus Chrystus, który jest drogą, prawdą i życiem - dodawał.
Jak zauważał, staje przed Kościołem koszalińsko-kołobrzeskim pełen szczerej woli, ale też pełen bojaźni wobec nowych zadań.
- Staję przed wami świadom swoich braków i ograniczeń, ale też i pełen wiary, wołając "Panie, nie zważaj na nasze grzechy, lecz na wiarę całego Kościoła". I w tej wierze całego Kościoła niech będzie nasza siła i nasza nadzieja. Ukształtowała mnie gdańska tradycja, związana ze św. Wojciechem, który i tutaj jest obecny. Staję tutaj przed wami pełen nadziei, że będę mógł to doświadczenie dobrze spożytkować. Chcę dzielić się nim, będąc otwartym na bogactwo tego Kościoła, który chcę lepiej poznać i którego chcę się uczyć. Traktuję to jako szczególne wyzwanie, które mnie, mieszkającego całe życie w Gdańsku, wybija z groźnego dla wszystkich przyzwyczajenia i rutyny - mówił biskup, prosząc o pomoc w realizacji tego zadania.
- Biskup Edward, witając mnie, powiedział: "Pokochałem tę diecezję, proszę, i ty ją pokochaj". Proszę o przyjęcie mnie do swojego grona, a ja, jak powiedziałem 16 marca, obejmując kanonicznie posługę w tej diecezji, tak i teraz powtarzam: pozostaję do waszej dyspozycji. Jak mówi się w Gdańsku: "Nec temere, nec timide", czyli "Bez zuchwałości, ale też i bez lęku" - zapewniał, odwołując się do dewizy miasta nad Motławą.