Medal o tym zawołaniu wręczono "Tolkowi" podczas świątecznego spotkania Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych w Koszalinie.
Spotkanie wielkanocne Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych odbyło się 9 kwietnia w siedzibie Civitas Christiana w Koszalinie. Koło Pomorze Środkowe gościło kombatantów walk o niepodległość Polski, ich rodziny, przedstawicieli Wojska Polskiego oraz środowisk patriotycznych i historycznych.
– Spotykamy się, żeby uczcić Święta Wielkiej Nocy, a także w ramach sztafety pokoleń słuchać wspomnień weteranów, uczyć się z ich życiowych doświadczeń i wraz z nimi cieszyć się wolną suwerenną ojczyzną wywalczoną po latach niemieckiej i sowieckiej okupacji – mówi Łukasz Suchanowski, prezes koła NSZ Pomorze Środkowe. To o tyle ważne, że środowisko weteranów z roku na rok się kurczy i kolejni patrioci, a niektórzy z nich mają powyżej 100 lat, odchodzą na "wieczną wartę". Im też poświęcone zostały pierwsze minuty świętowania przy zastawionym stole.
W pierwszej części spotkania, zanim podsumowano działania związku, wręczono medal Wojska płk. Antoniemu Olbromskiemu ps. Tolek. Medal pn. "Polska swemu obrońcy" to odznaczenie nadawane przez polski rząd na uchodźstwie żołnierzom, którzy dokonali na wojnie czynów przynoszących szczególnie korzyści wojskom lądowym i za sumienną służbę. Medale nadawane były poza granicami Polski – zdarzało się, że do odznaczonych docierały same legitymacje, bo krzyże konfiskowane były przed funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Tak prawdopodobnie stało się w przypadku płk. Olbromskiego. Koszalińska uroczystość była więc dopełnieniem historycznego aktu.
– Medal Wojska: skromny, brązowiony, ale z wymowną dewizą "Polska swemu obrońcy". Po raz pierwszy symbole z tą dewizą wręczane był przez naczelnika Tadeusza Kościuszkę w 1794 r. w formie srebrnych sygnetów – ppłk dr Wojciech Grobelski, prezes okręgu Koszalin ŚZŻAK wyjaśnił losy odznaczenia.
Dziś już 95-letni "Tolek", lat 95, przyznał, że w drodze życiowej towarzyszyła mu Boża opieka.
– Przy wszystkich kłopotach, a także tarapatach, w jakie wpadałem za czasów Polski Ludowej, miałem wiele szczęścia. Pan Bóg dał, że to, czym komuniści starali się mi zaszkodzić, okazywało się dla mnie korzystne, na przykład gdy przesuwali mnie z jednego stanowiska na inne, dzięki czemu mogłem skończyć studia prawnicze. Miałem tak szczęśliwe życie, jak tylko mogłem – stwierdził harcerz Szarych Szeregów, żołnierz Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych. W opowieściach o własnej historii podkreśla właśnie ten aspekt, a także to, że niektórych bohaterskich czynów dokonał w duchu zabawy, młodzieńczego wyczynu.
Ryngrafem NSZ został odznaczony por. Stefan Dulko ps. Bliski, który po wojnie, w 1951 roku jako 18-latek wraz z kolegami założył w Lęborku Polską Organizację Zbrojną. Aresztowani w lipcu 1951 roku młodzieńcy przeszli okrutne śledztwo, podczas którego wyrywano im zdrowe zęby, katowano, głodzono, trzymano przez wiele miesięcy w izolatce. – Mimo tak wymyślnych tortur funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa nie złamali pana Stefana ani w czasie śledztwa, ani pobytu w więzieniach komunistycznych, m.in. w obozie w Jaworznie, słynącym z okrucieństwa wobec polskich młodych patriotów – wyjaśnił Łukasz Suchanowski.
Świąteczne potrawy pobłogosławił ks. kpt. Dariusz Kamiński, proboszcz parafii wojskowo-cywilnej w Koszalinie. Od niedawna jego parafia personalna powiększyła się o funkcjonariuszy Straży Granicznej, rodziny wojskowe oraz właśnie kombatantów.
– Teraz tym bardziej, gdy oglądamy to, co dzieje się w Ukrainie, musimy podkreślać wartość ludzkiego życia i pokazywać, że Chrystus przyszedł na świat, by podnieść z grzechu każdego człowieka. Tam gdzie nie ma Boga, tam dochodzi do tragicznych wydarzeń – powiedział ks. Kamiński.