- Kto się tak wydaje w czyjeś ręce? - mówił o Chrystusowej ofierze bp Dajczak podczas liturgii wielkoczwartkowej w koszalińskiej katedrze. - Tylko ten, kto kocha, nikt inny nie wytrzyma takiej ofiary.
Mszy Wieczerzy Pańskiej sprawowanej 14 kwietnia w koszalińskiej katedrze przewodniczył bp Edward Dajczak.
W homilii biskup ukazał ogrom Bożej miłości i potrzebę ludzkiej zgody na tę miłość. – Łatwiej nam wchodzić w obrzędy, prawo kościelne, w to, co łatwo wyegzekwować, sprawdzić. Jednak przyjęcie miłości sprawia nam kłopot. Współczesny człowiek nie lubi takich podarunków, woli sobą władać, decydować. Paradoksem jest to, że Boża miłość jawi się jako zagrożenie – stwierdził biskup.
Zauważając, że problemem dla katolika jest przekroczenie granicy obrzędu i wejście w misterium nieznane kaznodzieja przypomniał, że celebrującymi Eucharystię są, pod przewodnictwem prezbitera, wszyscy obecni na liturgii. – Nie jesteśmy pasywni, nie jesteśmy biernymi uczestnikami tego świętego obrzędu. Jezus Chrystus oddaje się nam do dyspozycji bez zastrzeżeń, tak dalece, że możemy z Nim zrobić to, co chcemy – mówił. – Można być zaskoczonym taką miłością. Nie musimy wracać do czasów sprzed 2 tys. lat, by zobaczyć, jak wrażliwy jest Bóg i jaką jest miłością.
Hierarcha przyznał, że decydując się na Eucharystię Chrystus nie miał złudzeń, że wszyscy Go uszanują, zegną przed Nim kolana, otworzą serca. Przeciwnie, ból swego serca Jezus objawił św. Faustynie.
– Kto kocha, ten nie ma się na baczności, nie usiłuje się chronić. Ostrożność nie jest mocną stroną miłości, lecz słabą. Jezus nie jest ostrożny. Wydał się w nasze ręce – mówił bp Dajczak o łamanym chlebie eucharystycznym. – Możemy z Nim zrobić, co chcemy, przyjąć z uszanowaniem, miłością albo przeciwnie: nawykowo, zwyczajnie. Wszystko możemy doprowadzić do bolesnego paradoksu albo do cudownej odpowiedzi miłości. Kto się tak wydaje w czyjeś ręce? Tylko ten, kto kocha, nikt inny nie wytrzyma takiej ofiary.
– Jak wielu tych, którym Jezus się podarował, wszczepionych w Niego przez chrzest, widzi w tym niedzielny obowiązek, który można odłożyć, zrezygnować. Jak trudno przyjąć podarowaną miłość, która przekracza nasze wyobrażenia. Ale jeśli chcemy zrozumieć Boga Ewangelii, to dzisiejszy wieczór jest dobry na to doświadczenie, a ta Eucharystia ostatniej wieczerzy jest właściwa, by pozwolić Jezusowi objawić, jak bardzo nas kocha.
Po homilii celebrans przepasany białym płótnem umył nogi 12 mężczyznom, przedstawicielom wspólnoty Kościoła.
Po zakończeniu wielkoczwartkowej celebracji – wobec pustego tabernakulum i obnażonego ołtarza – koszalinianie do północy adorowali w ciemnicy Najświętszy Sakrament.