- Co by to było, gdyby was nie było! Z całego serca za tę gigantyczną modlitwę dziękuję wam! Jesteście cudowni! - mówił bp Edward Dajczak do uczestników dorocznej pielgrzymki różańcowej w Skrzatuszu.
Tradycją pielgrzymki stało się wyróżnianie tych, którzy zobowiązanie do codziennej modlitwy różańcowej podjęli 25 i 50 lat temu. W tym roku srebrne i złote jubileusze obchodziło ponad 100 członków Żywego Różańca. Wielu z nich z powodu wieku i związanych z nim dolegliwości nie mogło odebrać gratulacji osobiście, ale delegaci z parafii przywiozą im do domów okolicznościowe dyplomy.
Adam Linkiewicz z parafii MB Różańcowej w Kępicach odebrał gratulacje w imieniu swojej mamy. - To ona nauczyła mnie modlitwy różańcowej - opowiada mężczyzna. Sam także od wielu lat jest członkiem Żywego Różańca. - To tarcza przez złem i trudnościami. Modlę się ja, modli się moja żona. Staramy się wpływać na otoczenie, namawiać dzieci, znajomych tak, jak mnie uczyli moi rodzice - mówi. Od 23 lat walczy z czerniakiem. - To, że żyję, to łaska wyproszona na różańcu przeze mnie, ale też przez wiele osób z mojej parafii. Mam za co Bogu i Maryi dziękować - przyznaje.
Teresa Rudnik z parafii w Grzmiącej też ze wzruszeniem przyznaje, że różaniec do ręki włożyli jej rodzice. Po 25 latach we wspólnocie nawet nie umie sobie wyobrazić dnia bez Różańca. - To moje wszystko. Rozważając każdą z tajemnic, znajduję tam siebie, swoje życie, moje radości i cierpienia. Jest otuchą, wsparciem, nadzieją, a czasem wstydem, kiedy rozważając tajemnice bolesne, uświadamiam sobie, że krzywię się na każdy kamień w bucie, codzienne troski, a Jezus tak bardzo dla mnie cierpiał - przyznaje. Kiedy odmawia część bolesną, ze wzruszenia aż traci oddech. Najchętniej zamiast słów modlitwy po prostu by płakała albo milczała. Teraz stara się, by Różaniec oplatał jej cały dzień, wszystko, co robi.
- Kiedyś myślałam, że do odmawiania Różańca potrzeba specjalnego miejsca i czasu. Odłożenia wszystkich spraw. Mało kiedy można sobie na to pozwolić, zwłaszcza jeśli chce się odmówić cały Różaniec. Wtedy znajomy zakonnik podpowiedział mi, że mogę się modlić, kiedy idę do pracy, kiedy wykonuję jakąś czynność, niewymagającą mojego zaangażowania intelektualnego. Wtedy ręce mam zajęte pracą, a myślami jestem przy Bogu. Różaniec staje się jak oddychanie - uśmiecha się.