Ulicami miasta przeszedł rozśpiewany korowód. Jego uczestnicy przekonywali sąsiadów, że życie i rodzina są największym darem.
Nie zabrało pilan, którzy tej niedzieli, zgodnie z prośbą organizatorów, ubrali się na biało i wyszli na ulice swojego miasta. Pod białymi balonikami i sztandarami zachęcali innych, by jak oni opowiadali się po stronie życia.
Wydarzenie rozpoczęła Msza św. w kościele Świętej Rodziny w centrum miasta, której przewodniczył ks. Ryszard Ryngwelski, pilski dziekan. Po niej radosny korowód ruszył w stronę Placu Zwycięstwa, gdzie na finał czekał koncert, poczęstunek i świadectwa.
Po drodze uczestnicy zatrzymywali się na trzech stacjach: przebłagania, dziękczynienia i uwielbienia. Na każdym przystanku czytany był fragment Ewangelii.
- Nie chodzi tylko o to, żeby przejść z jednego punktu do drugiego, przespacerować się. Jesteśmy posłani do głoszenia. Każdy taki marsz, każda taka manifestacja to również dzieło ewangelizacyjne. Dlatego wychodzimy na ulicę, żeby głośno powiedzieć, że Bóg, który dał nam życie bardzo nas kocha. My chcemy Mu za ten dar dziękować – wyjaśnia ks. Dariusz Presnal, który koordynował pilski Marsz dla Życia i Rodziny.
Po przerwie spowodowanej pandemią wydarzenie wróciło na ulice miasta, ale w nieco zmienionej formie.
- Zmieniliśmy trasę, żeby przesłanie, z którym idziemy było lepiej słyszalne wśród mieszkańców Piły. Ulice, którymi szliśmy w poprzednich latach, od kościoła ojców kapucynów, są słabiej zabudowane, mniej osób tam mieszka. A my chcemy dotrzeć z naszym przesłaniem do jak największej liczby osób – dodaje pilski salezjanin.
Wydarzenie zakończyło się na Placu Zwycięstwa wołaniem do Boga o dar życia wspólnie odmówioną Koronką do Bożego Miłosierdzia.