Medale "Za zasługi dla Koszalina" przyznano koszalińskim duchownym - bp. Dajczakowi oraz księżom: Hryckowianowi, Krylikowi, Siwińskiemu.
Sesja rady miasta Koszalina rozpoczęła się 23 czerwca uroczystym wręczeniem medali "Za zasługi dla Koszalina". Otrzymali je duchowni pracujący na terenie miasta: biskup diecezjalny Edward Dajczak, ks. Andrzej Hryckowian – proboszcz parafii pw. św. Wojciecha, ks. Jarosław Krylik – proboszcz parafii pw. św. Matki Teresy z Kalkuty, ks. Radosław Siwiński – prezes stowarzyszenia Dom Miłosierdzia Bożego.
Jan Kuriata, przewodniczący Rady Miejskiej w Koszalinie, podkreślił kontekst uroczystości – jubileusz utworzenia 50-lecia diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. – To wydarzenie miało dla nas, Polaków, nie tylko znaczenie religijne, ale także polityczno-administracyjne – powiedział przewodniczący.
W uzasadnieniu przyznania medalu bp. Dajczakowi rada miasta podkreśliła jego poświęcenie służbie i pracy dla Boga i koszalinian. "Kapłaństwo wymaga poświęcenia i wielu wyrzeczeń oraz mądrości, rozwagi i cierpliwości. Ksiądz biskup wykazywał się tymi cechami, służąc Bogu i niosąc posługę ludziom, nie tylko duchową, ale i materialną. Wiele czasu i zaangażowania poświęca pracy duszpasterskiej, w sposób szczególny wypełniając misję miłości i opieki nad chorymi i potrzebującymi mieszkańcami miasta. Swoją radą i doświadczeniem dzieli się ze wszystkimi, którzy takiej pomocy potrzebują" – podkreślił w laudacji wiceprezydent Koszalina Przemysław Krzyżanowski.
Wyróżnienie bp Dajczaka medalem "Za zasługi dla Koszalina" zbiegło się z 15. rocznicą jego nominacji na stolicę biskupią w Koszalinie przez Benedykta XVI. – To ważne wyróżnienie dla diecezji, a 50-lecie to moment, kiedy warto dopowiedzieć, że Koszalin to stolica diecezji, a w kontekście historii Ziem Zachodnich to rocznica niebagatelna – powiedział bp Dajczak. Dodał też, że z biegiem czasu udało mu się zapuścić korzenie w Koszalinie i nazwać go domem.
Ks. Andrzej Hryckowian – którego rada miasta określiła mianami dobrego gospodarza, człowieka o wielkim sercu, społecznika otwartego i wrażliwego na ludzką krzywdę, zawsze gotowego do współpracy z różnymi środowiskami, efektem czego jest wiele cennych przedsięwzięć – ma świadomość, że sam nie byłby w stanie wiele zdziałać. Docenił więc swoich parafian, a także tych, którzy nie chodzą do kościoła. – Każdy człowiek, który tam mieszka leży mi na sercu, wszyscy bowiem, bez względu na poglądy, patrzenie na świat, przeżywamy samotność, potrzebę drugiego człowieka. Chciałbym, żeby takiej dobroci, bliskości, także widocznej w mojej pracy duszpasterskiej, ludzie doświadczali – powiedział proboszcz z Rokosowa.
Niezwykłą determinację, otwartość serca oraz umiejętność zaangażowania ludzi w niesienie pomocy osobom potrzebującym doceniono u ks. Radosława Siwińskiego, prezesa stowarzyszenia Dom Miłosierdzia Bożego. "Jest twórcą wielu niezwykłych inicjatyw, podczas realizacji których pomoc otrzymują ludzie ze wszystkich warstw społecznych. Dzięki jego działalności wielu koszalinian zdołało zwyciężyć swoje problemy, odzyskać sens życia i powrócić do społeczeństwa" – wybrzmiało w laudacji.
– Odbieram to jako wyróżnienie tysięcy ludzi, którzy tworzyli te nasze dzieła i myślę, że ucieszą się, że ich praca, dobre serce, zostały docenione – powiedział ks. Siwiński o wolontariuszach, darczyńcach, mieszkańcach domu i całej rzeszy sympatyków.
Za wielki wkład w dziedzictwo kulturowe Koszalina uznano zrealizowaną przez ks. Jarosława Krylika renowację XIV-wiecznej gotyckiej świątyni Matki Bożej Różańcowej w Jamnie. Podkreślono też zaangażowanie tego ciężko chorego kapłana w życie kulturalne i społeczne oraz jego umiejętność tworzenia bliskich relacji we wspólnocie parafialnej.
– Dla mnie to duży zaszczyt, a także zauważenie mojej pracy. Nie byłoby jednak tego wszystkiego, gdybym nie spotkał aniołów na swojej drodze, więc to wyróżnienie jest także dla nich – powiedział o osobach zaangażowanych w rozwój dzieł parafialnych.
W imieniu odbierających medal duszpasterzy podkreślił, że działań, za które zostali docenieni, nie wykonywali dla nagród. – Robimy to dlatego że kochamy Pana Boga i ludzi – stwierdził, uznając, że jego osobistym zamiarem nie było robienie rzeczy wielkich, ale małych, za to z wielką miłością.