Wakacje mogą też być niezłą szkołą… szlifowania charakteru. Zwłaszcza, kiedy pierwszy raz wychodzi się w góry.
Dla większości braci ministranckiej z koszalińskiej katedry i parafii w Szczeglinie to była pierwsza przygoda w górach, które - jeśli już - oglądali przeważnie z poziomu niżej położonych atrakcji, przygotowanych dla wygodnych turystów.
- Zdobywaliśmy szczyty, które są w zasięgu chłopaków między
Jak przyznają duszpasterze, tydzień spędzony na górskich szlakach nieźle dał chłopcom w kość, ale i dużo satysfakcji z podjętego wyzwania.
- Taki wyjazd, który skłania ich do ruszenia się sprzed telewizorów i komputerów, ma też wymiar wychowawczy. Wszystko, czego nauczą się w górach, będzie procentować na nizinach, w codziennym życiu, także przy ołtarzu - mówi ks. Bartek.
- Jedną z takich spraw, na które zwracaliśmy uwagę, jest podejmowanie decyzji. Najtrudniej jest zdecydować o wspinaczce, kiedy jest się na dole i zwycięża lenistwo, najłatwiej - kiedy jest się na szczycie, ale wtedy łatwo przeszarżować. Trafiliśmy też na idealne okienka pogodowe, więc widoki, które mieliśmy po wdrapaniu się na górę, rekompensowały chłopakom niedogodności związane z pokonywaniem kolejnych, niełatwych kilometrów - dodaje duszpasterz.