W przeddzień rocznicy napaści ZSRR na Polskę bp Edward Dajczak przewodniczył Mszy św. w koszalińskiej katedrze.
Nawiązując do pamięci o wydarzeniach historycznych, biskup powiedział: - Będąc na Mszy św., podczas której modlimy się za tych, którzy poginęli w sposób nieludzki, barbarzyński pod każdym względem, chcemy zastanowić się także nad naszym dzisiaj.
Biskup przypomniał fragment z Listu św. Pawła do Rzymian: "Nikomu złem za złe nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wobec wszystkich ludzi! Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi! Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]! Napisano bowiem: Do Mnie należy pomsta. Ja wymierzę zapłatę - mówi Pan - ale: Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód - nakarm go. Jeżeli pragnie - napój go! Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!" (Rz 12,17-21).
W tym kontekście kaznodzieja powiedział: - Pamięć, która trwa i miłość, która nie przenosi nienawiści na następne pokolenia, to wartości nie do zastąpienia, które koniecznie muszą być obecne w naszym życiu.
Biskup podkreślił, że nie ma sprzeczności między pamięcią, a patrzeniem w przyszłość z wiarą i perspektywą, która przekracza doczesność, w której to każde życie, nawet człowieka kroczącego złą drogą, ma wartość. - Finałem całej rzeczywistości jest On, ten, który zawisł na krzyżu, który podarował nam największą miłość. On oddał życie za nas wszystkich bez wyjątku i oczekuje, że Jego miłością będziemy przezwyciężali wszystko, co jest złe - dodał biskup.
Odwołując się do historii ludzi cierpiących z powodu wywózek na Sybir, biskup wspomniał o ich wierze jako sile, które trzymała ich przy życiu. Mówiąc o tym, biskup przywołał osobiste spotkanie z takim człowiekiem: - Zapytałem go, jak człowiek jest w stanie żyć po takiej katordze. Pytałem też o to, jak zdołał przeżyć. Odpowiadając, zwrócił uwagę na to, że szybko umierali ludzie nawet bardzo silni fizycznie, a wytrwali ci, którzy czerpali moc z wiary. Dzięki niej dało się przetrzymać więcej niż to, na co pozwalała siła fizyczna.
- Pamięć o Sybirze i tamtych ofiarach nie jest tylko ciągłym wspominaniem. Czasami zarzuca się nam, że lubimy wspominać to, co trudne. Nie chcemy zatrzymywać w sercu czegoś, co było potworne. Tu chodzi o coś innego - powiedział biskup, wskazując na jeszcze jeden ważny cel pamięci o trudnej historii, którym jest umiejętność zauważenia w morzu zła wysp dobra. Jak stwierdził, chodzi o zauważenie życia, które przynosi owoce.
Takie życie, jak podkreślił biskup, wymaga poświęcenia, czego przykład dali liczni bohaterowie trudnych czasów.
- W świecie, w którym jesteśmy, z trudem przekazuje się jakiekolwiek wartości. Przyzwyczajeni do konsumpcji, tęsknimy za życiem przede wszystkim łatwym i wygodnym. Niełatwo nam przyjąć wartości, które mają wysoką cenę. A te najważniejsze właśnie taką mają. Trudno więc nam zdobyć się na coś więcej. Grozi nam, że to przeciętność stanie się ideałem. Dlatego na Eucharystii zawsze w tle jest krzyż - mówił biskup.
W tym kontekście nawiązał do toczącej się za wschodnią granicą wojny.
- W Eucharystii, kiedy kapłan wyciąga ręce, aby prosić o Ducha Świętego, który dokonuje przemiany, woła także o przemianę serc nas tutaj zgromadzonych. Jest to wołanie o głęboko ludzkie serca. Jak bardzo jest to potrzebne, doświadczamy w nieszczęściu i okrucieństwie, jakie dzieją się na Ukrainie. Widać, jak miłość człowieka, jak człowieczeństwo, są skarbem świata. W tym kontraście trzeba zawsze stanąć po jakiejś stronie. Nie ma tu pozycji neutralnych. Wobec zła nie ma neutralności - mówił biskup, po czym dodał:
- Więc kiedy dzisiaj wspominamy historię wypisaną okrucieństwem i bohaterstwem ludzi, pomieszanymi w niewyobrażalny sposób, wymaga to od nas nieustannej celebracji, aby kolejne pokolenia wiedziały, że trzeba zrobić wszystko, by stać się człowiekiem według najwyższej miary, którą zostawił nam Pan. Tylko wtedy świat jest bezpieczny.
Po Eucharystii jej uczestnicy złożyli kwiaty pod pomnikiem ofiar bolszewizmu, który znajduje się obok katedry.