W koszalińskiej katedrze rodzina, przyjaciele i wychowankowie prosili Boga o cud dla Wacława Kubickiego.
Dla wielu melomanów w regionie Wacław Kubicki to nie tylko były organista koszalińskiej katedry i doskonały, koncertujący muzyk, ale również współorganizator jednego z największych festiwali organowych w Polsce. - Jest niezastąpiony w sprawach związanych z registracją, opieką nad organistami, kontaktem z proboszczami, ponieważ wszystkich zna i wszyscy znają Wacława - przyznaje prof. Bogdan Narloch, szef Międzynarodowego Festiwalu Organowego i wieloletni przyjaciel mężczyzny.
Podczas tegorocznej edycji wydarzenia pan Wacław również był niezwykle aktywny. Organizm odmówił posłuszeństwa po jednym z sierpniowych koncertów w Darłowie.
Przez trzy dekady służby organistowskiej, jeśli schodził z wieży koszalińskiej katedry, to po to, by kształcić następne pokolenia muzyków kościelnych.
- Był wspaniałym, wyrozumiałym i bardzo oddanym nauczycielem. Z wieloma swoimi uczniami wciąż utrzymywał kontakt, wspierał, podpowiadał, pomagał, przygotowywał przepiękne harmonizacje. Zarażał swoją miłością do muzyki - nie ma wątpliwości Stanisław Stanley Paszkowski, jeden z pierwszych wychowanków W. Kubickiego, ceniony organista ze Stanów Zjednoczonych, który podczas Mszy św. w intencji swojego pierwszego nauczyciela zajął jego dawne miejsce przy katedralnych organach.
Modlitwie o cud dla pozostającego w bardzo ciężkim stanie organisty przewodniczył bp Edward Dajczak. - Organy wspierają naszą modlitwę, pomagają wypowiedzieć to, co mamy w sercu najgłębiej. Odkrywamy dzięki nim Jezusa obecnego w słowie Bożym, na ołtarzu i w pięknie muzyki. Trzeba to przypomnieć, kiedy mówimy o człowieku, który dzielił się tym, co potrafił, najpiękniej jak potrafił. Tylu ludziom dawał przeżycie piękna, pogłębiał ich doświadczenie duchowe i wspierał ich modlitwę. Wykształcił rzeszę organistów posługujących w diecezji i na całym świecie. Dzisiaj modlimy się jako ci, którzy mają ważny dług, dług miłości do spłacenia - mówił hierarcha.