Zakończył się II Synod Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej. Bp Edward Dajczak podpisał końcowy dokument synodu.
Msza św. kończąca synod odbyła się w koszalińskiej katedrze. Koncelebrowało ją 4 biskupów i ponad 80 prezbiterów. W wydarzeniu uczestniczyli także członkowie synodu.
Przed rozpoczęciem Eucharystii bp Edward Dajczak podpisał końcowy dokument synodu, zawierający 13 uchwał przygotowanych przez poszczególne komisje.
We wprowadzeniu do liturgii biskup powiedział: - To, co uczyniliśmy do tej pory z łaski Boga, jest wielkim preludium przed tym wszystkim, co może i powinno stać się w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Z całą pokorą prośmy, by posyłany do nas Duch Święty, napotkał nasze otwarte serca i głowy, naszą gotowość do pójścia po drogach, których dzisiaj jeszcze nie rozeznajemy, których nie znamy. Dziękujmy Bogu z całego serca za to, że mieliśmy odwagę poszukiwania dróg, Jego dróg, nie naszych, bo to jest Jego Kościół.
W homilii, w kontekście kończącego się synodu, biskup zwrócił uwagę na konieczność odważnego podjęcia wyzwań, przed którymi stoi Kościół diecezjalny.
Nawiązując do odczytanej Ewangelii o burzy na jeziorze, biskup powiedział: - Zostaliśmy wezwani do ufnej wiary, która jest większa niż to wszystko, co wokół nas wydaje się śmiertelnym zagrożeniem. Jest bardzo istotne zwarcie - wiary i strachu, wiary i niewiary, wiary i zachowawczości, braku czuwania i braku zaufania do Boga. W naszym sercu będzie się toczył nieustanny bój między wiarą i lękiem. Widzimy to dzisiaj, kiedy milkniemy w miejscach publicznych, w zakładach pracy, tam, gdzie nie tyle Kościół, ale Bóg bywa atakowany.
- Kościół ma nauczyć ludzi odwagi wypływania na głębię - kontynuował biskup. - Kiedy będziemy stali przy brzegu nie dotrzemy tam, gdzie powinniśmy. Droga jest naszym zadaniem. "Zwolennicy tej drogi" - to pierwsza nazwa uczniów Jezusa. A droga niesie niespodzianki, sprawia, że z tym, co niesiemy w sercu trzeba przygotować się na różne okoliczności - mówił bp Dajczak, przypominając zapewnienie Jezusa o tym, że zawsze będzie ze swoimi uczniami.
Mówiąc o tej obecności, biskup jednak przypomniał: - Bóg nie chce, żebyśmy byli pasywni, nic nie robili i tylko czekali na coś. On przychodzi do nas w trakcie naszych poszukiwań, działań, niejednokrotnie cierpień i niezrozumienia.
Biskup przestrzegł słuchaczy przed lękiem rodzącym się wobec trudności czy nawet porażki.
- Nie bójmy się burz. Jezus zjawił się wśród ludzi całkowicie bezbronny. Jedyną Jego bronią była Jego misja. Śmierć też należała do tej misji. My, którzy mamy głosić, też jesteśmy pozbawieni oręża. Sukces nie jest wpisany w naszą misję. W naszą misję wpisane jest dzielenie się Panem, który jest Panem mojego serca. Naszą misją jest zachować przykazanie miłości Boga i bliźniego i ponieść je do ludzi. Naszą misją nie jest wycofanie, ale pójście w imię Jezusa - wołał biskup.
Kończąc swoje rozważanie, biskup powiedział: - Kościół ma przyszłość wtedy, kiedy obudzi w naszych sercach tęsknotę za Panem. To wymaga służby. Każdy z nas ma być misjonarzem. Jeżeli misjonarzem, głosicielem, to sługą. Zatęsknijmy za Kościołem, za Kościołem na Jego obraz. Spróbujmy porzucić własne mentalności, które nas ograniczają, własne myślenie. Prawda przeżywana jest w "my" Kościoła, nie w "ja". Wtedy spotkamy Pana i żadna burza już nie będzie groźna.
Po Eucharystii członkowie synodu spotkali się jeszcze w auli Wyższego Seminarium Duchownego na sesji zamykającej synod. Wzięło w niej udział 138 członków synodu.