W wielu parafiach tej niedzieli królowały kremówki. W Słupsku, żeby skosztować kojarzonego z papieżem przysmaku, trzeba było wybrać się na pięciokilometrowy spacer do lasu.
Zaprosili na niego Rycerze Kolumba z rady działającej w parafii Najświętszego Serca Jezusowego. Panowie szukali sposobu na to, by Dzień Papieski spędzić aktywnie, a co najważniejsze świętować go we wspólnocie, razem.
- I to się chyba nam udało – cieszy się Grzegorz Mikołajczyk, szefujący rycerzom z Serca Jezusowego, rozglądając się po polanie, na którą dotarło ze Słupska blisko stu spacerowiczów. - Po tych wszystkich lock downach, miesiącach izolacji, mamy potrzebę bycia ze sobą, integrowania się i świętowania, zwłaszcza, że wspominamy tak bliskiego nam Jana Pawła II – dodaje.
Imię świętego papieża padało niejednokrotnie podczas pięciokilometrowego spaceru.
- Jesteśmy z mężem rocznik 1982 więc czujemy się pokoleniem JP II. I to, co mówił do nas jest dla nas ciągle ważne, tego staramy się trzymać w życiu. A wierząc w świętych obcowanie mamy poczucie, że jest z nami jeszcze bliżej – mówią Karolina i Piotr, którym towarzyszyła młodsza córka Marysia. Część drogi pokonała w wózku pchanym przez tatę, ale całkiem sporo także dzielnie maszerując i puszczając kolorowe bańki.
W drogę wybrały się trzy pokolenia. Dla starszych spacer był okazją do wspominania.
– Choć był głową Kościoła, był nam bardzo bliski. Miałem 12 lat, kiedy został wybrany na Stolicę Piotrową, więc można powiedzieć, że dorastałem u jego boku, słuchając tego, co do nas mówił – przyznaje Grzegorz Mikołajczyk.
Nie ukrywa, że wyniesienie na ołtarze Jana Pawła II zmieniło jego myślenie o świętości.
– To było dla mnie odkrywcze, że święci to nie jakieś eteryczne postacie z książek, ale ludzie z krwi i kości, którzy mieli swoje pasje. Że dążenie do świętości nie wyklucza górskich wędrówek, jeżdżenia na nartach czy grania w piłkę. A że i mnie te aktywności lubiane przez papieża są bliskie, więc i to zbawienie stało się jakby bardziej w zasięgu ręki, powołanie do świętości nabrało konkretnego brzmienia – dodaje ze śmiechem.
Czwórka z piątki dzieci Iveel i Mateusza Tomaszewskich, która towarzyszyła im w aktywnym świętowaniu Dnia Papieskiego jest jeszcze za mała na opowieści o papieżu-Polaku.
- Ale z pewnością będą mile wspominać ten dzień – nie mają wątpliwości małżonkowie, delektując się kremówkami, które czekały na spacerowiczów na leśnej polanie.
- My też bardziej znamy papieża z przekazów, bo kiedy wchodziliśmy w świadome, dorosłe życie, jego już nie było na ziemi. Ale kiedy teraz słuchamy, czego nauczał, odkrywamy, że to, co mówił przed laty do młodych, jest wciąż aktualne – dodają.
Pamiątką po Dniu Papieskim i zachętą do modlitwy jest nowa kapliczka. Karolina Pawłowska /Foto GośćNie tylko kremówki były celem spaceru, choć pokonany dystans pozwalał na bezkarne zajadanie się papieskim przysmakiem. Finałem wyprawy było pobłogosławienie kapliczki ufundowanej przez Rycerzy Kolumba, która będzie przypominać wędrującym po lesie o Janie Pawle II.
- Kiedy jadę na południe, żeby pochodzić po górach, kapliczki spotykam na każdym kroku, niekiedy w zupełnie niespodziewanych miejscach. U nas wciąż jest ich niewiele. Mam nadzieję, że ta kapliczka będzie skłaniać do refleksji, stanie się źródłem dobrych natchnień, zachęci, żeby westchnąć do Boga – mówi Grzegorz Mikołajczyk.
Kapliczka z Jezusem frasobliwym jest swoistym wotum wdzięczności słupskich rycerzy. Nieprzypadkowe jest też miejsce, które wybrali na jej zainstalowanie.
- To jedna z pierwszych stacji Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Przygotowujemy dwie trasy: jednej patronuje bł. kard. Stefan Wyszyński, a tej – św. Jan Paweł II. Tym bardziej więc zależało nam na tym, by w jakiś sposób podkreślić wyjątkowość tego miejsca i czasu, który przeżyliśmy podczas tegorocznego nocnego nabożeństwa – tłumaczy Wiktor Janusz.
Nim wrócili do domów, uczestnicy spaceru odśpiewali obowiązkową "Barkę", odmówili też wspólnie dziesiątkę Różańca. Jak przyznają była to okazja do pięknego, rodzinnego świętowania.