W duchowym centrum diecezji ponad 270 członków wspólnot charyzmatycznych spotkało się na modlitwie i zastanawianiu, jak działać w popandemicznej rzeczywistości.
Jak przyznają skutki pandemii dają się tez odczuć na gruncie ewangelizacyjnym.
- Zauważamy, że niektóre wspólnoty, zwłaszcza te mniejsze i starsze wiekowo nie mają siły się podnieść, albo zniknęły zupełnie, przestały się spotykać - przyznaje ks. Bogusław Fortuński, diecezjalny koordynator Odnowy w Duchu Świętym.
- Pandemia dotknęła nas dość mocno, także w życiu wspólnotowym. Wpadliśmy w nurt “duchowości internetowej”. I dobrze, że korzystamy z tego rodzaju formacji, ale jest tego tyle, że można się w tym pogubić, można też trafić na konferencje, które niekoniecznie są zgodne z nauką Kościoła. Takie spotkania jak dzisiejsze umacniają, ale też dają pewność płynięcia właściwym nurtem. Wiedza, którą zdobywamy jest omodlona, a więc dostaje siły, która pomogą te dobre pragnienia wcielić w życie. I wyjść z salki, w której się spotykamy w różny sposób: czy do rodziny, której dajemy świadectwo, czy służąc wspólnocie parafialnej, czy podejmując się większych dzieł - wyjaśnia główny motyw tegorocznego Dni Jedności.
Dlatego na dorocznym spotkaniu w Skrzatuszu dzielili się trudnościami i pomysłami na ich przezwyciężenie, szukając pomysłów na wyjście z kryzysu czy stagnacji, ale również zapraszając do udziału w przygotowywanych na najbliższe miesiące wydarzeniach charyzmatycznych oraz świętując jubileusze.
Gratulacje i życzenia dalszego owocowania w wierze przyjęły: działająca od 40 lat białogardzka wspólnota Jezus Ukrzyżowany, mająca o 5 lat krótszy staż Kanaan z pilskiej parafii Matki Bożej Wspomożenia Wiernych, świętująca ćwierćwiecze słupska Święta Rodzina i dwudziestolecie - wałecka Droga Życia.
- Wspólnota pozwala doświadczyć rozwoju. Owoce widzimy przede wszystkim w naszym życiu. Pamiętam siebie sprzed 10 lat, sprzed wspólnoty. To był stary człowiek, którego porzuciłam. Dopiero będąc we wspólnocie dopiero doświadczyłam, co to znaczy wierzyć, nauczyłam się trwania na modlitwie, doświadczam przemiany życia i otoczenia, w którym żyję - mówi Iwona Mieczkowska, liderka świętującej ćwierćwiecze wspólnoty ze słupskiej parafii pw. Świętej Rodziny.
- Owocem tego dojrzewania jest świadomość, że nie żyjemy dla siebie. Nie tylko chcę być kochana, ale też nieść tę miłość dalej, innym – dodaje.
Świętowały też wspólnoty, które stoją na początku drogi: grupy z parafii w Czarnem i z darłowskiej św. Gertrudy.
- Jesteśmy trochę jak przedszkolaki. Czujemy się jak bardzo kochane dzieci Pana Boga – przyznaje ze śmiechem Małgorzata Szymczyk z darłowskiej wspólnoty Królestwo Boże działającej od 5 lat.
Pięciolatka trudno pytać o doświadczenia i plany, ale nawet tak młode wspólnoty widzą pierwsze owoce.
- To, co już zauważyliśmy w parafii, to wielu lektorów, nawet w dzień powszedni. Zaczęło się od osób ze wspólnoty, które ośmieliły innych. A my mamy ochotę na rozwój, ciągle słychać “więcej”: więcej modlitwy, więcej działania. Bo jak się coraz lepiej poznaje Boga, jest się coraz bliżej Niego, nie sposób usiedzieć na miejscu - dodaje liderka.
Modlitwie za wspólnoty charyzmatyczne działające w diecezji przewodniczył bp Krzysztof Zadarko.
- Kluczem do zrozumienia kto jest w Kościele, kto jest pod działaniem Ducha jest miłość i tylko ona. Miłość, która ma znamiona miłości Jezusa Chrystusa. Wszystko inne, co spektakularne, fascynujące, niosące, jest dobre i potrzebne, o ile buduje miłość Kościoła – podkreślał hierarcha, wskazując również, że ludzkie obawy i lęki, związane z pandemią, sytuacją geopolityczną, pojawianiem się uchodźców czy zagrożeniem wojną może przełamać jedynie nawrócenie, zwrócenie się do źródła, którym jest Bóg.
- Wobec tego wszystkiego, co się dzieje na świecie bardzo jest nam potrzebna wiara w Jezusa Chrystusa, która nie zwolni nas z naturalnego wysiłku, rozsądnej analizy sytuacji, ale nie popchnie nas do nienawiści - podkreślał biskup.
Hierarcha zapraszał do wpatrywania się w Matkę Bożą Skrzatuską, która wkrótce rozpocznie peregrynację po diecezji.
- Popatrzcie na Nią, jako na Tę, która stoi pod krzyżem i ma w sobie wiarę, że to nie koniec, że to wszystko ma sens, bo Bóg to wszystko ma w swoich rękach. Z tym orędziem chce przejść przez naszą diecezję. Mamy Ją nie tylko jako Matkę płaczącą, bolejącą, ale jako Matkę zwycięską. Jej zwycięstwo nie polega na tym, że będziemy pokonywać wrogów Kościoła, tych, którzy nas nie lubią, ale pokonamy nasz grzech, zatwardziałość serca, niewiedzę, nieufność, niewiarę - mówił bp Zadarko.
Odniósł się również do zakończonego właśnie w diecezji synodu, wskazując, na nieustanna konieczność dostrzegania znaków czasu i wzajemnego słuchania się wszystkich członków Kościoła, poprosił również za papieżem Franciszkiem o „pójście na peryferia”.
- Dzisiaj są nimi miejsca, w których są obcokrajowcy. Rozmnożyliśmy nasz polski chleb, poszerzyliśmy dachy naszych domów, ale równie ważne jest budowanie relacji z tymi, którzy są obcy wśród nas - podkreślał hierarcha.