– „Potrzebuję was” – mówił ks. Bosko. I dzisiaj dalej tak mówi do was, do nas, abyśmy ducha miłości Boga do człowieka w charyzmacie św. Jana Bosko nieśli innym – zachęcał ksiądz inspektor Tadeusz Itrych, przełożony Prowincji św. Wojciecha.
Do takiego świadectwa wiary dawanego życiem wzywał uczestników kongresu, który odbył się w Pile. Członkowie trzeciej gałęzi rodziny salezjańskiej z prowincji św. Wojciecha zjechali się, by wybrać nowy zarząd Stowarzyszenia Salezjanów Współpracowników.
Nowy święty
Kongresowi, obradom i wyborom, które odbyły się w parafii św. Jana Bosko, patronował nowy salezjański święty Artemide Zatti. Kanonizowany na początku października salezjanin koadiutor (brat zakonny) przez prawie pół wieku służył chorym. – Każdy gest, każdą myśl, każde słowo poświęcił drugiemu człowiekowi – przypominał ksiądz inspektor Tadeusz Itrych, zachęcając zarazem, by to u tego wyniesionego na ołtarze zakonnika szukać wparcia w najbardziej palącym wyzwaniu, przed jakim stoi rodzina salezjańska: nowych powołań.
Zadanie odmłodzenia wspólnoty świeckich realizujących salezjańskie powołanie stoi przed nowym delegatem inspektoralnym stowarzyszenia. – To jest dobry kierunek, w którym powinniśmy się udać, chcąc zawalczyć o nowe powołania dla całej rodziny salezjańskiej, także współpracowników – przyznaje obejmujący tę funkcję ks. Krzysztof Rudziński, wikariusz inspektora. W Bydgoszczy, gdzie duszpasterzował wcześniej przez 7 lat, także odpowiadał za salezjanów współpracowników. – Wiem, że można proponować to powołanie młodym ludziom, oni chętnie na nie odpowiadają – mówi, przyznając, że obecność świeckich przy salezjanach jest nie do przecenienia. – Ksiądz nie wszędzie dotrze. Świeccy czasami mogą o wiele więcej dobra zrobić i zadziałać swoim świadectwem życia. Dlatego są tak potrzebni i ważni w niesieniu misji salezjańskiej. A zarazem stają się świadkami w swoich rodzinach. To święci wychowują świętych, o czym także mówił ksiądz inspektor – zauważa ks. Rudziński. Nie ma co do tego wątpliwości Grzegorz Gajos z Rumi. Przyrzeczenia złożył w 2012 r., ale z salezjanami związany jest znacznie dłużej. – Mój syn został ministrantem i tak się zaczęło: wspólne wyjazdy, spotkania. Jestem sędzią piłkarskim, więc moje umiejętności bardzo się przydały. Ale nie tylko o nie chodzi. Równie ważne jest świadectwo dawane młodym: mężczyzny, ojca – zauważa pan Grzegorz, pełniący przez ostatnie trzy lata funkcję koordynatora stowarzyszenia. Po wyborach zastąpił go na tym stanowisku Arkadiusz Witek.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się