To kolejny krok w dążeniu do przywrócenia atrakcyjności jednemu z najbardziej rozpoznawalnych zabytków Świdwina.
W ubiegłym roku ponadstuletni obiekt otrzymał nowy dach. Przed entuzjastami ratowania Wieży Bismarcka teraz kolejne wyzwanie: załatanie i odmłodzenie elewacji. Zadanie zostanie zrealizowane dzięki ponad 140 tys. zł pozyskanym z Lokalnej Grupy Działania Powiatu Świdwińskiego. Ponad 80 tys. to wkład własny.
- Do finału jeszcze daleko, ale wszystko jest na dobrej drodze do tego, by wieża znów była atrakcją miasta - cieszy się Piotr Feliński, burmistrz Świdwina.
Dawniej miejski park, w którym umiejscowiona jest wieża, był jednym z najurokliwszych adresów miasta, miejscem spotkań towarzyskich i wydarzeń kulturalnych.
- Rzeczywiście park miejski był ulubionym miejscem spotkań przedwojennych mieszkańców i mam nadzieję, że powoli udaje nam się przywrócić tamtego ducha. Park został zrewitalizowany w 2018 r., są tu różnego imprezy kulturalne i sportowe. Wieża ma być wisienką na tym torcie, dlatego tak bardzo zależy nam na przywróceniu piękna temu ponadstuletniemu zabytkowi - dodaje świdwiński włodarz.
Świdwińska Wieża Bismarcka była jedną z kilkuset podobnych obiektów powstałych na przełomie XIX i XX w., by wyrażać niemiecką dumę narodową. Inicjatorem budowy obiektu był miejscowy Związek Upiększania Miasta. Po ponad stu latach nie brakuje świdwiniaków, którym nadal zależy zarówno na upiększaniu miasta, jak i zachowaniu pamiątek z przeszłości.
Jednym z nich jest Zbigniew Czajkowski, mieszkaniec Świdwina od 1946 r. i niestrudzony badacz lokalnej przeszłości. - Mam z tą wieżą wiele wspomnień. Przez nią w harcerstwie byłem tylko przez tydzień - z właściwym sobie poczuciem humoru przywołuje dość ryzykowny epizod związany z eksploracją zabytku. Po wojnie, kiedy stan wieży jeszcze na to pozwalał, z wysokości
- Wieża jest związana z miastem i jego mieszkańcami. Zależało im na upiększeniu miejsca, w którym mieszkali. Stąd park i kolejne obiekty, które się pojawiały, wieża, muszla koncertowa. Po wojnie odbywały się tu także imprezy. Również te organizowane przez hrabinę Wolmer de Polenty, która zajmowała się pomocą charytatywną. Jako wielodzietna uboga rodzina korzystaliśmy z tego - opowiada.
W grupie miłośników historii, która rozpoczęła internetową zbiórkę na rzecz remontu wieży, są duchowni: pastor Adam Ciućka i ks. Rafał Figiel.
- To element, który połączył ludzi, różne środowiska. Takie inicjatywy mają potencjał, bo mogą zaowocować też w innych sytuacjach - tłumaczy ks. Figiel, który nadał internetowej zbiórce nazwę "Uwierzmy w naszą wieżę". - Wieża jest piękna, wkomponowana w tę przestrzeń. Budzi różne skojarzenia, niekoniecznie negatywne, związane z polsko-niemiecką trudną przeszłością. Niektórym przypomina... pagodę - dodaje.
Obiekt wzniesiono dla upamiętnienia żelaznego kanclerza, jak nazywano Otto von Bismarcka, twórcę zjednoczenia Niemiec. Jak podkreślają inicjatorzy odbudowy obiektu, nie jest ich intencją przywracanie wieży jej pierwotnego znaczenia czy gloryfikowanie niemieckich polityków.
- To pomnik historii, pomorska przeszłość. Teraz my jesteśmy mieszkańcami tych ziem i wieża należy do nas. Wśród mieszkańców wiele razy przy okazji zbiórek pojawiały się głosy, że warto byłoby tę wieżę odrestaurować, bo jakby nie patrzeć to wizytówka miasta. Mamy szerokie plany, żeby uruchomić wieżę dla mieszkańców i turystów - wyjaśnia Marcin Czarnecki.
Świdwińska Wieża Bismarcka została zaprojektowana i wykonana przez mistrza murarskiego Franza Brewinga. Wybudowano ją w ekspresowym tempie pół roku. Otwarcie miało miejsce we wrześniu 1911 roku. Kosztowała 14 tysięcy ówczesnych marek. Na wysokość
Podobne konstrukcje honorujące żelaznego kanclerza stawiano na przełomie XIX i XX w. na całym świecie. W naszym regionie do dzisiaj pozostało ich zaledwie kilka. Oprócz świdwińskiej wieży są jeszcze obiekty w Szczecinku, Lęborku, Okonku czy Szczecinie.