Choć nekropolie kojarzą się z refleksją i melancholijną zadumą, tego wieczoru na złocienieckim cmentarzu niósł się śpiew pełen radości i zaufania Bogu.
Słychać go było nie tylko wśród cmentarnych alejek, rozświetlonych jedynie migoczącymi płomykami zniczy, ale z pewnością także i w niebie.
– Czy chcecie być świętymi? – na tak postawione pytanie odpowiedź jest tylko jedna i kilkadziesiąt zgromadzonych osób gromko potwierdziło chęć osiągnięcia nieba. Potem śpiewali, przyzywali wstawiennictwa świętych litanią i prosili o zbawienie dla siebie modlitwą różańcową. – Jako Kościół pielgrzymujący, jeszcze w drodze, patrzymy z radością na tych, którzy już osiągnęli cel, na Kościół zbawionych. A że jesteśmy zmartwychwstańcami, mamy w sobie ogromną paschalną radość, więc dziwne byłoby, gdybyśmy w tym charyzmacie nie zapraszali innych do świętowania dzisiejszego dnia – wyjaśnia o. Krzysztof Janik, proboszcz złocienieckiej parafii Mariackiej, w której posługują księża zmartwychwstańcy. Basia Kuprowska przyznaje, że bardzo jej się podoba taki sposób obchodzenia 1 listopada. – To przecież święto pełne radości! – śmieje się młoda dziewczyna. Basia ma swoich ulubionych świętych, których szczególnie tego wieczoru pozdrawiała. – To moje święte patronki: Barbara i Anna oraz św. Jan Paweł II, który, chociaż bardziej znany mi z opowiadań i świadectw, ma szczególne miejsce w moim sercu. Ale ze świętymi tak jest, że nawet jeśli żyli przed wiekami, są nam bliscy. Oni wstawiają się za nami, pomagają nam w życiu, towarzyszą nie tylko w takim dniu jak dzisiejszy – tłumaczy swoją obecność na cmentarzu.