Nasze ubóstwo - materialne czy duchowe - jest szansą na obdarowanie innych, na wzór Jezusa, który stając się ubogim, obdarował nas odkupieniem - mówił bp Krzysztof Zadarko podczas obchodów Światowego Dnia Ubogich.
Hierarcha przewodniczył Mszy św. w namiocie, który na co dzień służy blisko dwustu koszalinianom znajdującym się w trudnej sytuacji materialnej. Tu codziennie, na dziedzińcu Domu Miłosierdzia, otrzymują ciepłe posiłki i ciepłe miejsce, w którym mogą je godnie spożyć.
- Nie mówimy tym, którzy przychodzą dzisiaj do Domu Miłosierdzia, że to Dzień Ubogich, bo mogłoby to być niezręczne, stygmatyzujące. Dla nas to po prostu dzień świąteczny, kiedy pojawia się między nami biskup, kiedy możemy pobyć razem, zasiąść do stołu i zjeść uroczysty obiad. Chcemy, żeby nasi goście poczuli się godnie, żeby doświadczyli, że są ważną częścią Kościoła – mówi ks. Radosław Siwiński, szef stowarzyszenia Dom Miłosierdzia, które oprócz koszalińskiej placówki prowadzi również jeszcze trzy inne domy pomocowe, pustelnię, piekarnię i kawiarnię.
Ustanowiony przez papieża Franciszka w 2016 r. Światowy Dzień Ubogich kieruje naszą uwagę na tych, którzy wypadają poza margines życia społecznego.
- Przyzwyczailiśmy się, że za ubogich uważamy tych, którzy niewiele mają materialnie, znajdujący się w trudnej sytuacji życiowej, często schorowani, ale ta definicja rozszerza się. To również ci, którzy są wykluczeni, o których papież Franciszek mówi, że są na marginesie, pozbawieni szans na rozwój. Każdy z nas doświadcza braków, a najcięższym z nich jest stan grzechu, czyli takiego upokorzenia, które odbiera mu jego godność dziecka Bożego – zauważa bp Zadarko.
Dzień Ubogich to nie tylko zwrócenie uwagi na różne rodzaje ubóstwa, ale również na różne postawy wobec niego.
- Nie możemy sprowadzić wszystkiego do jednorazowych, a nawet powtarzanych cyklicznie akcji charytatywnych. Chrześcijańskie podejście do ubogich to przede wszystkim nawiązanie relacji. Niekoniecznie oznacza tylko pomaganie w biedzie materialnej, ale również pomoc w odkrywaniu tego, że nawet będąc ubogim materialnie, można przeżywać to godnie – mówi biskup.
Tegorocznym obchodom Światowego Dnia Ubogich towarzyszą słowa z 2 Listu do Koryntian: „Chrystus dla was stał się ubogim”. W homilii bp Zadarko wskazywał, że tu leży źródło chrześcijańskiej motywacji do niesienia pomocy.
- To jest tajemnica Kościoła, która odróżnia nas od wielu organizacji charytatywnych, które budują dobrze zorganizowaną pomoc, bo mają pieniądze. Kiedy kończy się projekt, scenariusz, zamyka się punkty wydawania chleba czy odzienia. Tu kończy się po ludzku rozumiana dobroć, altruizm. Wtedy zaczyna się przygoda wiary, która przemienia ludzką filantropię w Boże miłosierdzie. Wtedy dzielimy się tym, co mamy, sercem. Kiedy Jezus stał się ubogim wśród nas, obdarował nas swoim pokojem, sprawiedliwością, miłosierdziem, odkupieniem. Tak powinniśmy odkrywać swoje ubóstwo, które darowane drugiemu człowiekowi zaczyna go przemieniać – podkreślał hierarcha.
Tych, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji życiowej zachęcał, by nie zatrzymywali się na byciu petentem proszącym o pomoc.
- Bieda sprawia, że rozpacz wiąże nam ręce, paraliżuje naszą wyobraźnie, wprowadza w stan beznadziei i sprowadza do bycia petentem. Zamiast odkrywać swoją godność, człowiek ją traci. To kolejny etap upokorzenia biednego. Kiedy jest się tylko skazanym na czyjąś dobroć, można się przyzwyczaić do bycia petentem. Do jednego ubóstwa dochodzi drugie – mówił, przypominając, że ta dołująca patologia jest dzisiaj udziałem wielu uchodźców z Ukrainy.
- Potrzeba nam w Kościele takich mechanizmów i projektów które pozwolą na odkrywaniu osobistej godności, pozwolą wydobyć z człowieka najbardziej ubogiego jego talenty, jego czas, jego zdolność poświęcenia się. Nikt z was nie powinien godzić się na bycie tylko petentem. Otrzymując jedzenie czy odzież, nie można się na tym zatrzymać. Potrzeba sposobów, które pomogą ubogim w odkrywaniu nowego życia – podkreślał biskup zarazem dziękując ekipie Domu Miłosierdzia za właśnie takie niesienie pomocy potrzebującym, które umożliwia im stanięcie na własnych nogach.
Po Mszy św. na wszystkich gości czekał świąteczny obiad.