Do świtu trwał bal w niewielkim Noskowie. Jego organizatorzy potrafią łączyć szampańską zabawę z pomaganiem.
Pod młotek poszły towary i usługi przekazane przez miejscowych przedsiębiorców oraz utalentowanych sąsiadów. Licytacje zaś nie skończyły się wraz z balem, ale trwały jeszcze na drugi dzień, gdy balowicze wrócili, żeby... posprzątać salę. Bo tę imprezę od początku do końca organizują sami. Sami też otwierają szeroko serca i portfele, żeby wspomóc darłowskie Hospicjum im. bp. Czesława Domina.
- Pierwsze podliczenia pokazują, że przebiliśmy ubiegłoroczny wynik! Bal się skończył, ale impreza jeszcze trwa, więc kwota może być większa - cieszy się Stanisław Motykowski, sołtys Noskowa i motor napędowy wydarzenia.
A to odbywa się w podsławieńskim Noskowie po raz trzeci. - Dowiedzieliśmy się, że darłowska placówka jest w potrzebie, że przydałoby się jakieś 5-6 tys. zł. Dla nas pieniądze niemałe, ale pomyślałem, że coś musimy zrobić. Zrobiliśmy więc bal. I się udało. Uzbieraliśmy wtedy nawet więcej, niż zakładaliśmy, bo ok. 8 tys. zł. Nabraliśmy śmiałości, zmieniliśmy termin z letniego na andrzejkowy i... zebraliśmy dwa razy więcej - opowiada noskowski sołtys.
Z zebranych podczas ubiegłorocznej edycji pieniędzy udało się wymienić trzy łóżka, kupione też zostały materiały, z których zaprzyjaźnione Centrum Integracji Społecznej w Rzyszczewie uszyło pościel dla placówki. - Tegoroczny dochód z balu pozwoli na wymianę kolejnych trzech łóżek. A na co zostanie przeznaczona reszta pieniędzy, zdecydują najpilniejsze potrzeby placówki - dodaje S. Motykowski.