W parafialnej salce praca wre, klej leje się obficie, a brokat sypie gęsto. Bo nie ma wątpliwości, że z własnym lampionem łatwiej przybyć na Roraty.
Zaparkowane przed plebanią hulajnogi i rowery oraz dobiegające zza okna dźwięki niezawodnie wskazują miejsce warsztatów. Wszyscy mają ręce pełne roboty. Magda robiła lampion już w zeszłym roku. – To proste. Trzeba posmarować słoik klejem, a potem oblepić bibułą. Tylko trudno wybrać dobre kolory – objaśnia rezolutnie. A po co ten lampion? Zamyśla się na chwilę.
Subskrybuj i ciesz się nieograniczonym dostępem do wszystkich treści