Dwóch alumnów koszalińskiego seminarium po raz pierwszy założyło strój duchowny. Nabożeństwu przewodniczył rektor.
Obłóczyny odbyły się 7 grudnia podczas I nieszporów uroczystości Niepokalanego Poczęcia NMP.
- W seminarium chodzi o to, żeby przed przyjęciem święceń dorosnąć do tego, kim ma się zostać, czyli księdzem. Jeśli ktoś w sercu, w myśleniu, w zachowaniu jest coraz bardziej księdzem, to założenie stroju księdza jest naturalną konsekwencją - mówi ks. Jarosław Kwiecień, rektor. - To dlatego klerycy zakładają sutannę tak późno - dodaje przełożony seminarium, odnosząc się do praktykowanego już od lat zwyczaju organizowania obłóczyn dopiero na IV roku, czyli dodając jeszcze rok propedeutyczny, po niemal pięciu latach formacji.
- Zewnętrznie po założeniu sutanny klerycy stają się widzialni. Można inaczej powiedzieć - zabierają głos w świecie, w którym żyją. To wywoła różne reakcje, ale o to właśnie chodzi, żeby ksiądz był osobą, która nie milczy nawet wtedy, kiedy nie mówi - wyjaśnia sens obłóczyn ks. Kwiecień.
- Ten moment jest dla mnie kolejnym etapem formacji, który przypomina mi, że do kapłaństwa jest już coraz bliżej. Zdaję sobie sprawę, że czasu jest coraz mniej, że to poważna decyzja. Ludzie będą mnie już postrzegali jako księdza, co oznacza w jakimś sensie przynależność do grupy, która nie zawsze dobrze jest postrzegana. Dla mnie jednak jest wielką radością to, że będę mógł już pokazać się w sutannie - mówi Paweł Mikłaszewicz, jeden z obłóczonych.
- Czekałem na ten dzień. Czuję radość, ale i stres. Mam świadomość zobowiązania, które za tym idzie. Chociaż jeszcze nie jestem księdzem, ludzie na pierwszy rzut oka będą go we mnie widzieli. Jest to ogromna odpowiedzialność, której po ludzku nie byłbym w stanie sprostać - dodaje Szymon Majda.
Nieformalnym zwyczajem związanym z obłóczynami jest obcięcie krawatów przez starszych kolegów przed pierwszym założeniem sutanny. Chodzi o to, aby w ten sposób podkreślić dużą zewnętrzną zmianę, która dokonuje się w życiu obłóczonego alumna.