Choć sianowska fabryka, podobnie jak zapałki, nie wytrzymała próby czasu, odwołująca się do zapałczanej historii miasta podejmowana w Sianowie akcja charytatywna ma się doskonale.

Od siedemnastu lat kolejne pokolenia uczennic w przebraniu bohaterki baśni Andersena kwestują na rzecz swoich potrzebujących wsparcia sąsiadów. Co ważne, baśń pisana na sianowskich ulicach ma happy end - mieszkańcy gminy chętnie otwierają serca oraz portfele i pokazują, że można zawsze na nich liczyć.

- Do akcji przyłączyło się około stu wolontariuszek z czterech szkół z terenu gminy i miasta Sianów - informuje Aleksandra Kowalczyk, dyrektor Centrum Kultury i Biblioteki Publicznej Gminy i Miasta Sianów.

W tym roku beneficjentem zbiórki był pięcioletni Franek. Dziewczynki z zapałkami uzbierały dla chłopca blisko 11 tys. zł. Zebrane pieniądze pozwolą na zakup oraz roczne leczenie i rehabilitację nóżek po przebytej operacji.