Bp Edward Dajczak otwarcie mówi o depresji

Zmaganie się z tą chorobą bp Edward Dajczak wymienia jako jeden z ważniejszych powodów jego rezygnacji z urzędu.

O zmaganiu się z depresją ustępujący biskup otwarcie mówi w rozmowie z ks. Wojciechem Parfianowiczem przygotowanej przez diecezję koszalińsko-kołobrzeską i opublikowanej w dniu ogłoszenia rezygnacji.

- Zasadniczym powodem mojej rezygnacji jest zdrowie, a konkretnie skutki przebytych przeze mnie trzech zakażeń wirusem powodującym COVID - mówi bp Edward Dajczak.

- Najcięższym było to drugie, które pozostawiło w moim życiu ślad, który trwa od roku 2021 do dzisiaj. Próbuję to jakoś opanować, również przy pomocy leków, ale idzie to z trudem. Sprawa dotyczy stanów lękowych, które na szczęście minęły, natomiast nie minęły ataki depresji. Bywają one nieraz na tyle mocne, że powodują wycofywanie się, chęć ukrycia się. Człowiek chciałby po prostu zasnąć i nie czuć rzeczywistości. Ci, którzy doświadczają depresji, wiedzą, o czym mówię - stwierdza otwarcie ustępujący biskup.

Bp Dajczak przyznaje, że zmaganie z depresją w znacznym stopniu utrudniało mu sprawowanie posługi: - Trzeba przecież podejmować decyzje o większej czy mniejszej wadze. Zauważyłem, że im taka decyzja była trudniejsza, tym nasilał się mój stan. Zaczynało się odkładanie, na jutro, na pojutrze. Kiedy zacząłem to spokojnie analizować, doszedłem do wniosków, że było to ze szkodą dla diecezji.

Ustępujący biskup koszalińsko-kołobrzeski zwraca się do wszystkich, którzy cierpią z powodu depresji, aby nie bali się podjąć walki z tą chorobą.

- Trzeba znaleźć człowieka, który pomoże. Ja znalazłem. Trzeba też dobrze trafić z lekami, ponieważ one jednak pomagają. W momencie, kiedy rozpocząłem terapię, także lekową, te stany zaczęły się tonować, są o wiele słabsze. Dodatkowo, żeby nie prowokować organizmu, nie stwarzać jeszcze trudniejszych sytuacji, podjąłem decyzję o rezygnacji. Myślę, że nieraz trzeba podobnie postąpić, żeby choć trochę zwolnić nacisk na własną psychikę. Dobrze też, jeśli wokół są życzliwi ludzie, którzy wspierają. To jest konieczne w tym stanie. Trzeba też uczyć się z tym żyć, odpowiednio reagować, racjonalizować.

Bp Dajczak zachęca, aby przemóc w sobie wstyd związany z mówieniem o depresji.

- Ze wszystkim, co nie jest do końca zależne od nas, trzeba się zmierzyć i nie ma co udawać siłacza tam, gdzie się nim nie jest. Jakiekolwiek udawanie tylko pogarsza sytuację. Nawet najbliżsi, o niczym nie wiedząc, mogą reagować na tyle nieprawidłowo, że to jedynie wszystko pogorszy. Dlatego ja nie kryję tego. Ta informacja potrzebna jest diecezjanom, żeby wiedzieli, dlaczego podjąłem decyzję o rezygnacji. Gdybym odszedł normalnie za rok, nikt by o nic nie pytał. Natomiast powiem jeszcze raz - stwierdziłem, że nie ma co marnować czasu, moje problemy nie miną automatycznie, a przed nami sporo zmian, które wymagają dynamizmu życia.


Obszerna rozmowa z bp. Dajczakiem tutaj: Bp Dajczak: Patrzę w przyszłość z nadzieją.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..