W dobroczynnym celu bawili się w Darłówku goście Fundacji Morze Miłości.
– Już po raz 17. zbieramy środki na funkcjonowanie naszego domu hospicyjnego. Jest z nami wielu stałych gości, którzy przybywają tu co roku, ale jest też wielu nowych – cieszy się z wysokiej frekwencji prezes fundacji Joanna Klimowicz. Na początku imprezy podziękowała ona bp. Dajczakowi za kilkanaście lat towarzyszenia dziełu hospicjum oraz balom charytatywnym, a wdzięczność wyraziła wiązanką kwiatów. Zebrani uhonorowali go owacją na stojąco. – Biskup zawsze wspierał nas swoim słowem, dobrym sercem, przedmiotami na licytację, dzięki tym spotkaniom stawaliśmy się lepszymi ludźmi – powiedziała.
Biskup Dajczak wyraził swoje poruszenie inicjatywą balów, gromadzącą ludzi wokół dzieła hospicjum diecezjalnego. – Ten bal owocuje najpiękniej jak można: miłością do ludzi, którzy bez niej nie będą mogli żyć oraz spokojnie, w poczuciu bezpieczeństwa, odchodzić z tego świata – powiedział. – Pokłońmy się przy tej okazji tym wszystkim, którzy tam pracują, lekarzom, pielęgniarkom, wolontariuszom, bo dzięki ich pracy i zaangażowaniu ludzie potrafią przejechać wiele kilometrów, mijając po drodze jedno czy drugie hospicjum, by znaleźć się jednak właśnie w Darłowie.
Nawiązując do jednego z powodów swojej rezygnacji z urzędu biskupa koszalińsko-kołobrzeskiego – swojej depresji – bp Dajczak podkreślił potrzebę rozmawiania z ludźmi chorymi i otwartego podejmowania tematu choroby, który bywa tematem tabu, nawet w rodzinach. W tym kontekście podziękował obecnym za wspieranie chorych w darłowskim domu hospicyjnym.
Biskup diecezjalny Zbigniew Zieliński wspomniał swoją młodość i czas w seminarium gdańskim u boku pochodzącego z Darłowa ks. Eugeniusza Dutkiewicza, który sprowadził z Wielkiej Brytanii do Polski ideę ruchu hospicyjnego i założył ok. 40 hospicjów w całej Polsce. Pod jego wpływem jako kapłan bp Zieliński miał okazję posługiwać w kilku hospicjach.
– Ważne jest to, że jest to bal, w którym zabawę łączymy z myślą i pamięcią o tych, którzy mają się źle, którzy doświadczają choroby nowotworowej, a myślę, że nikomu z nas nie jest obce doświadczenie obecności takich chorych w rodzinie, wśród znajomych, stąd wiemy, jak wymagające jest to wyzwanie – stwierdził biskup, życząc zebranym dobrej zabawy.