Pić zaczął jako dwunastolatek. Nie przestał, również gdy na torowisku stracił obie nogi. Dziś mówi: „Z Bogiem mogę wszystko. Nawet pisać książki”.
Jedną już wydał. Druga ukaże się niebawem. Opowiada w nich historię człowieka, którego Bóg podnosi z upadku i daje nowe życie.
Upadek
Obecnie Dariusz Dziemiańczyk jest ewangelizatorem: podczas religijnych wydarzeń i na kołobrzeskim osiedlu, na którym kilka lat temu chyba nikt by się nie spodziewał, że z Darkiem będzie można pogadać o Bogu. Sąsiedzi wiedzieli, że można u niego szukać butelek, a nie Pisma Świętego. Pić zaczął jako dwunastolatek. Ze szkoły znikał dużo wcześniej. Z Kościołem zerwał po pierwszej Komunii Świętej. – Kocham rodziców, ale żałuję, że było im to obojętne. Potem w ogóle o tym nie myślałem, bo nikt w moim otoczeniu o Bogu nie mówił – przyznaje dzisiaj mężczyzna.
Podstawówkę kończył wieczorowo. Potem już tylko staczał się z góry butelek, aż na odwyk do podbiałogardzkiego Stanomina. – Tam pierwszy raz od Komunii Świętej znów usłyszałem o Bogu. Przyjeżdżali tam z Lipia ks. Antoni Zieliński i ks. Krzysztof Włodarczyk, późniejszy biskup. Czułem płynące od nich realne dobro. I czułem, że ja też mógłbym tak żyć. Byłem nawet gotowy pójść do spowiedzi. Rozmyśliłem się pod kościołem. Stary świat mi się przypomniał, jak było fajnie. Jakby diabeł we mnie wszedł – opowiada.
Anioł stróż z osiedla
Całe życie podporządkował piciu. Alkohol, narkotyki, hazard, toksyczne relacje spychały go na skraj przepaści, która w jego wypadku okazała się torowiskiem na wrocławskiej ulicy. Tam, pod tramwajem, zostały jego nogi. Wbrew wszystkiemu przeżył. Ale nie umiał wykorzystać drugiej szansy. Szybko wrócił do dawnego życia. Myśl, żeby się opamiętać, przyszła dopiero po trzymiesięcznym alkoholowym ciągu, którego świadkiem był syn Darka i jego narzeczona.
− Miałem szczęście. Mój syn zamiast się ode mnie odwrócić i wyrzec, zaczął się modlić o to, żeby tato przestał pić – opowiada Darek. O jego uzdrowienie z nałogów modlili się też przyjaciele ze Wspólnoty św. Pawła. Trafił do niej za sprawą anioła, który przybrał postać sąsiada z osiedla. – Znaliśmy się z Romanem, bo pożyczał mi pieniądze, które przepijałem. Potem już przestał. Za to pokazywał mi dziwne filmiki: jakieś Msze, jakieś modlitwy, spoczynki w Duchu Świętym. Myślałem, że jest jakiś walnięty, ale skoro kasę mi pożycza, to mogę te filmiki oglądać – wspomina ze śmiechem mężczyzna. Któregoś razu Roman poszedł krok dalej. − 26 lat nie byłem w kościele. Od tamtej akcji w Lipiu, gdy ks. Zieliński chciał mnie wyspowiadać. Ale zgodziłem się. Wjeżdżam do środka, a tam… ks. Zieliński! Nie mogłem zrozumieć, co tu się dzieje! – opowiada o przedziwnej koincydencji.
Z Bogiem w sercu
Wtedy też po raz drugi w życiu przystąpił do sakramentu pokuty i pojednania. Ale zło, które go zniewoliło, nie zamierzało łatwo odpuścić. Po okresach zachwytu abstynencją nałóg okazywał się silniejszy. Aż do rekolekcji, podczas których w imię Chrystusa wyrzekł się zniewalających go grzechów. – Od tego czasu nie napiłem się ani grama – wyznaje. Za to systematycznie rosło w nim pragnienie karmienia się słowem Bożym. Codzienna lektura Pisma Świętego stała się formą rozmowy z Panem Bogiem. Przeczytane fragmenty rezonują w jego życiu, przynaglając go do czynienia dobra i dawania świadectwa o działaniu Boga. Przyjaciel ze wspólnoty namówił go, by napisał o tym książkę. – Ukończyłem szkołę podstawową, z komputerem nie mam wiele wspólnego, korzystam tylko z telefonu komórkowego i ja mam napisać książkę?! – wspomina, opowiadając o przyjaciołach, którzy podarowali laptopa, podpowiedzieli, jak z niego korzystać, a ostatecznie wymodlili wydanie książki „42 lata pustyni”. Darek nie ma wątpliwości, że to nie jego zasługa. – Ja w życiu nie napisałem nawet jednego wypracowania. Z Panem Bogiem zaś napisałem pierwszą książkę, a teraz kończę drugą. Nie mam nóg, ale mam Boga w sercu. Wiem dokąd idę, bo wiem, gdzie byłem wcześniej – przyznaje.
Spotkanie z Darkiem Dziemiańczykiem zainaugurowało wznowienie działalności Biblioteki dla zmarłych. Inicjatywa Wspólnoty św. Pawła ze Szkoły Nowej Ewangelizacji to zachęta do czytania książek o tematyce religijnej i ofiarowywania tej lektury jako modlitwy za tych, którzy już odeszli. Biblioteka działa przy kościele ojców franciszkanów w Koszalinie (dolny kościół). Jest otwarta w każdą środę od 19.00 do 20.30.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się