W Dniu Kobiet stylistki z salonu Black Cat Beauty postanowiły dać odrobinę radości pacjentkom Hospicjum im. św. Maksymiliana Kolbego w Koszalinie.
Dwie kosmetyczki i dwie fryzjerki przez dwie godziny służyły swoimi umiejętnościami zarówno świętującym dzisiaj paniom, jak i panom, którzy mieli ochotę poddać się zabiegom pielęgnacyjnym. - Wszyscy chcą się czuć pięknie - tłumaczy z uśmiechem swoją obecność w hospicjum Ela Gos.
Wszystko zaczęło się od postu w mediach społecznościowych, który zobaczyła koordynator wolontariatu. - Napisałam, że dojeżdżamy z naszymi usługami również do seniorów do domów. Mam też kilku klientów, którzy są pod opieką w hospicjum domowym. Kiedy pojawił się ten post, skontaktowała się ze mną pani Teresa i zapytała, czy mogłybyśmy pojawić się też w hospicjum - opowiada.
Wystarczyły dwie godziny, żeby sprawić świąteczną niespodziankę. Karolina Pawłowska /Foto GośćPań nie trzeba było namawiać. Ustaliły, że najlepszą datą na wizytę w hospicjum będzie Dzień Kobiet. - Z pewnością to poprawia humor, a więc i stan pacjentek. Przy poważnej chorobie czasami skupiamy się bardziej na zapewnieniu pacjentce dobrych warunków, zmniejszeniu dolegliwości, tracąc nieco z oczu fakt, że pacjentka nie przestaje być kobietą. Że ważne jest dla niej mieć ładne włosy i paznokcie. Pomyśleliśmy, że dobrze byłoby sprawić taką niespodziankę pacjentom - mówi Teresa Krysztofiak.
Pani Lidia i pani Teresa zgodziły się, byśmy mogli im towarzyszyć w tym nietypowym salonie piękności. Pomysł, choć - jak przyznają panie, które poddały się upiększającym zabiegom - nieco wyczerpujący, wart był zachodu.
- Od razu czuję się inaczej. Miło mieć ładną fryzurę - mówi pani Lidia. Karolina Pawłowska /Foto Gość- Od razu czuję się inaczej. Z farbowaniem włosów to chyba się wstrzymam, ale miło mieć taką ładną fryzurę - przyznaje ze śmiechem klientka pani Kasi. Tym bardziej że już za chwilę pojawią się goście.
Z oferty skorzystali również panowie. Karolina Pawłowska /Foto GośćZ wizyty w hospicjum były też zadowolone wolontariuszki. Dla Katarzyny Sak była to trzecia tego typu wizyta, podczas której mogła sprawić nieco przyjemności pacjentkom. Jak mówi, wraca tu z potrzeby serca. - To trochę inaczej niż na co dzień w salonie, ale uśmiech na twarzach zadowolonych klientek jest taki sam. Każda kobieta chce wyglądać ładnie, a jak wyglądamy ładnie, to i lepiej się czujemy. Te kilkanaście minut to też okazja, żeby na chwilę chociaż odciągnąć uwagę od codzienności, od choroby. Pogadać, choćby o wnukach - mówi fryzjerka.
Stylistki zamierzają wrócić do hospicjum jeszcze przed świętami Wielkiejnocy.