Dla sprawnego cztery kilometry w lesie to żaden wyczyn. Dla osoby na wózku to dystans nieosiągalny. Żeby przejść tę Drogę Krzyżową, potrzebują pomocy Szymona z Cyreny.
O Ekstremalnej Drodze Krzyżowej, na którą co roku wybierają się jej sprawni przyjaciele, Marta nie może nawet pomarzyć. Porusza się na wózku i wymaga stałej opieki. Nie mówi, ale bardzo przeżywa każdą liturgię, w której uczestniczy. Także z myślą o Marcie i innych osobach z niepełnosprawnościami lub w zaawansowanym wieku słupscy Rycerze Kolumba zainicjowali to nabożeństwo w drodze.
– Pomyśleliśmy, że jeśli przy tych, którzy mają problem z samodzielnym poruszaniem się, stanie wolontariusz, to wspólnie będziemy mogli przeżyć to nabożeństwo w drodze, doświadczając czegoś innego, mocniejszego, głębszego – tłumaczy Grzegorz Mikołajczyk stojący na czele rycerzy gromadzących się w kościele Najświętszego Serca Jezusowego. Panowie każdego miesiąca przygotowują wyprawy w teren, na które wyruszają z grupą niepełnosprawnych podopiecznych.
– To, co możemy im dać najważniejszego, to my. Nasz czas, nasze zainteresowanie, nasze bycie obok. Dla nas niewiele, dla nich i ich rodzin coś wyjątkowego. Chcieliśmy więc też móc razem się modlić w drodze – dodaje.
Za tydzień Grzegorz i inni rycerze wyruszą na kilkudziesięciokilometrową trasę EDK. Czterech kilometrów nawet nie poczują. Dla Marty to dystans, którego nie pokona bez pomocy. Tu, jak na drodze krzyżowej Jezusa, potrzebny jest ktoś, kto pomoże nieść krzyż.
– Dla mnie to niewielki gest. Dopiero widząc radość Marty, uświadomiłem sobie, jaki może być ważny. Od kiedy idę przez życie z Jezusem, dostrzegam takie rzeczy, uświadamiam sobie ich znaczenie – mówi Janusz, jeden z Cyrenejczyków, który tego wieczoru pomagał tym, którym wędruje się przez życie trudniej.
Kilkadziesiąt osób wyruszyło na wieczorne nabożeństwo w drodze, którego kolejne stacje rozmieszczone były w słupskim Lasku Północnym.
– Było sporo osób starszych, dla których poruszanie się w ciemności po leśnym terenie już stanowiło spore wyzwanie, może spodziewałem się nieco więcej uczestników z niepełnosprawnościami, ale to nasza pierwsza Integracyjna Droga Krzyżowa. Cieszę się za to niezmiernie, że nie zabrakło Cyrenejczyków, gotowych służyć wsparciem i pomocą w przeżyciu nabożeństwa – cieszy się szef słupskich rycerzy.
Szymon z Cyreny był patronem tych czterech kilometrów, które pokonali uczestnicy, rozważając kolejne stacje Męki Pańskiej.
– To oznacza, że na Drodze Krzyżowej mogę spotkać się nie tylko z Jezusem, ale i z innymi bohaterami tamtego wydarzenia. Wejść w buty Szymona z Cyreny albo Weroniki. Odnaleźć coś swojego w ludziach, których spotkał Jezus podczas swojej drogi na krzyż. Bo przecież i mnie spotyka na Drodze Krzyżowej, na drodze mojego życia, moich doświadczeń. Szymon może być nam bliższy, bo doświadcza tego, co i my doświadczamy: niechęci, przymuszenia, ciężaru, zniechęcenia. A mimo to idzie dalej – podpowiada ks. Paweł Ostrowski, który przewodniczył nabożeństwu.