Najwięcej osób przyszło po wieczornej Mszy św., żeby chociaż przez chwilę przyklęknąć przed Najświętszym Sakramentem.
Nie zabrakło ich też podczas najtrudniejszych godzin, nad ranem. Byli też tacy, którzy w okolicznościowej kaplicy przygotowanej w salezjańskim oratorium parafii Świętej Rodziny spędzili całą dobę. – Pokutujemy za tych, którzy tego nie robią. Wynagradzamy grzechy i zniewagi, prosimy za naszymi rodzinami, za sąsiadami, za tymi, których nie ma w kościelnych ławkach – wyjaśnia Artur Dudziński, lider słupskich Wojowników Maryi, którzy zaprosili mieszkańców miasta na całodobową adorację Najświętszego Sakramentu połączoną z rozważaniami Męki Pańskiej według pism Luizy Piccarrety. – Rozważanie godziny po godzinie, każdego szczegółu Męki Pańskiej łamie nawet tych najtwardszych – przyznają zgodnie czuwający panowie.
Takie nabożeństwo zorganizowali w Słupsku po raz drugi. – Kryzys pojawia się między 3 a 5 rano. Ale, o dziwo, mimo zmęczenia fizycznego, te godziny mijają przy Jezusie niepostrzeżenie – zapewnia Przemysław Żurek. Tomasz Podlipny trwał na posterunku z konkretną intencją: obrony ojczyzny. – Chcę wynagradzać Bogu grzechy i prosić o błogosławieństwo dla naszego kraju, dla narodu – deklarował.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się