Inscenizacją ostatniej drogi polskich oficerów uczczono wczoraj wieczorem w Koszalinie rocznicę zbrodni katyńskiej.
W pobliżu cmentarza na torach rekonstruktorzy odegrali scenę przywiezienia polskich oficerów pod radziecką eskortą do wsi Gniezdowo. Stamtąd przemaszerowali kilkaset metrów przed pomnik Martyrologii Narodu Polskiego na koszalińskim cmentarzu. W milczeniu mijali kolejne stacje kaźni: Katyń, Charków, Miednoje, Kuropaty, Bykownia. Na „postojach” w krótkim komentarzu przybliżane były rozgrywające się tu wydarzenia, daty i liczby ofiar.
- Nasz marsz to symbol, pamiątka, ale też opowieść o faktach, o tym, co się tam wydarzyło, a co nie może być zapomniane - mówi Zbigniew Izraelski z Bałtyckiego Stowarzyszenia Miłośników Historii „Perun”, które podjęło się koordynowania wydarzenia. Jego organizatorami byli koszalińscy rekonstruktorzy, których wsparli odtwórcy z Kołobrzegu, Wałcza, Mrzeżyna i Słupska.
- Symbolicznie reprezentowali różne formacje i funkcjonariuszy. Żołnierzy, ale i policjantów i policjantki, bo i one trafiały do katyńskich dołów śmierci, urzędników, strażaków - relacjonuje prezes „Peruna”.
Na koszalińskim cmentarzu, rekonstruktorzy wzywani po nazwisku przez oficera NKWD, ustawili się przy katyńskim krzyżu. Gdy padł strzał, kolumna została symbolicznie okryta czarnym całunem. Potem pod pomnikiem Martyrologii Narodu Polskiego ustawione zostały znicze.
Wydarzenie zakończyło się odśpiewaniem hymnu i krótką modlitwą w intencji pomordowanych.