Nie ma nic złego w grillowaniu. Są jednak tacy, którzy majówkę postanowili spędzić inaczej. To, co zrobili, było raczej męczące, ale może to właśnie oni odpoczęli najbardziej?
Uczestnicy 30. Pieszej Pielgrzymki ze Słupska na Górę Chełmską wyruszyli w drogę 1 maja. Przeszli ok. 70 kilometrów, aby 3 maja dotrzeć do sanktuarium na Górze Chełmskiej.
- To jest niesamowite, że wciąż tak wiele osób odkrywa siebie w pielgrzymim trudzie, a nie tylko przy majówkowym grillu. Żeby wyruszyć, trzeba, jak to mawia papież Franciszek, wstać z kanapy - przyznaje ks. Wojciech Borkowski, przewodnik.
W tym roku z kanapy wstało niemal stu pielgrzymów. Ponad 80 wyruszyło 1 maja ze Słupska, a część dołączyła po drodze. Grupa była dość zróżnicowana, jeśli chodzi o staż pielgrzymkowy, wiek, stan cywilny. Nie zabrakło w niej młodzieży, ale także osób w starszym wieku, a także rodzin z mniejszymi dziećmi. Wśród pielgrzymów było też dwóch księży oraz cztery siostry zakonne: dwie kanoniczki Ducha Świętego oraz dwie siostry szensztackie.
- Łączy nas to, że idziemy razem do naszej Matki - kwituje tę sytuację ks. Borkowski.
Jacek Karmelita jest jednym z pielgrzymkowych weteranów. Wrócił na trasę po kilku latach przerwy, ale brał udział w pierwszej edycji 30. już dzisiaj pielgrzymki. To on był w grupie jej założycieli z Rodzin Szensztackich, która m.in. wytyczyła jej trasę.
- Mam więc obraz tego, jak było kiedyś i jak jest dzisiaj. Po tych 30 latach widzę, że niewiele się zmieniło. Matka Boża Trzykroć Przedziwna nadal rozdziela te same łaski: zadomowienia, wewnętrznej przemiany i gorliwości apostolskiej. Ludzie nadal potrzebują tego samego: miłości i prawdy. Pielgrzymka jako forma wciąż działa - przyznaje mieszkaniec Słupska.
Jego słowa potwierdzają inni uczestnicy. - Już nie pamiętam, ile razy szłam w tej pielgrzymce. Zaczęłam od drugiej. Wracam tu, żeby umocnić swoją wiarę. Niosę też swoje intencję. W tym roku mam szczególną. Gdy patrzę wstecz, widzę owoce tych pielgrzymek - mówi Ewa. - Najważniejszy jest cel. Dla mnie jest nim modlitwa. Jestem wierząca od dziecka, ale pielgrzymka umacnia moją wiarę - dodaje Bogusia, która w drogę wybrała się po raz drugi.
Karolina, Gosia i Zuzia reprezentowały młodzież. - Jutro piszę maturę, więc prosiłam o łaskę dobrego zdania egzaminów i światło przy wyborze dalszej drogi. Miałam cztery lata na naukę i dałam z siebie wszystko, dlatego teraz pozostało mi zawierzyć się Matce Bożej, stąd decyzja o wybraniu się na pielgrzymkę przed samą maturą - przyznaje Zuzia.
- Przyciąga mnie atmosfera tej pielgrzymki, czyli uśmiech i radość tych ludzi. Bije z nich pozytywna energia. Pielgrzymka jest też nie tylko jednym krokiem naprzód, jeśli chodzi o wiarę. Tutaj jest się po prostu bliżej Pana Boga - mówi Karolina.
Z kolei Gosia zwraca uwagę na trudy związane z pielgrzymowaniem. - Pozbywamy się tutaj codziennych wygód, ale to właśnie buduje we mnie prawdziwe człowieczeństwo. Podczas drogi można wiele odkryć, choćby dzięki konferencjom. Bywa, że te odkrycia dochodzą do mnie dopiero po jakimś czasie - mówi dziewczyna.
- Ja szłam już po raz 19. Było sporo radości. To jest niesamowite, że my, siostry, możemy uczestniczyć w takiej pielgrzymce nie tylko jako osoby, które mają dać świadectwo, ale które same ubogacają się żywym Kościołem. Ja się tutaj uczę wiary od ludzi, od młodych, od rodzin. Poznawanie ich historii pokazuje mi działanie Boga w ich życiu - mówi s. Dominika, kanoniczka Ducha Świętego.
Tematem tegorocznej pielgrzymki było hasło: "Wierzę w Kościół Chrystusowy". - Każdego dnia staraliśmy się na to zdanie spojrzeć z innej strony. Chodziło o to, aby lepiej zrozumieć, czym Kościół jest i jak odkryć swoje w nim miejsce - wyjaśnia ks. Wojciech Borkowski.
Mszy św. na zakończenie pielgrzymki na Górze Chełmskiej przewodniczył bp Zbigniew Zieliński.
- Na pielgrzymce w wyjątkowy sposób odkrywamy, że nie żyjemy tylko dla siebie - stwierdził biskup. Odnosząc się do faktu, że liczba pielgrzymów jest mniejsza niż przed laty, biskup powiedział: - Bez względu na to, jakie są tego przyczyny, każdy z pielgrzymów ma dzisiaj większe znaczenie i dużo większą odpowiedzialność. Teraz bowiem na mniejszej grupie spoczywa obowiązek modlitwy za Kościół, ufam, że także za naszą diecezję.
Kontynuując tę myśl, biskup dodał: - Niektórzy zacierają ręce, że w kościołach, czy na pielgrzymkach jest mniej ludzi, a na katechezie w szkole mniej młodzieży. Ale niektórzy dostrzegają też związek między tym zjawiskiem, a problemami, które dotykają współczesnego człowieka, zwłaszcza młodego, jeśli chodzi np. o poczucie sensu czy spełnienia w życiu - zauważył biskup.
- Dostrzegając to wszystko, stajemy tu dzisiaj po to, aby jeszcze bardziej ucieszyć się tym, co Pan Bóg dał każdemu z nas. Dziękujemy za łaskę wiary, za trudności, które skłoniły nas do wybrania się w tę drogę, za sam dar wędrowania - mówił biskup koszalińsko-kołobrzeski.