W Koszalinie odbył się wernisaż wystawy połączony z promocją książki, których bohaterami byli m.in. polscy lotnicy.
Koszalińska Biblioteka Publiczna, Archiwum Państwowe w Koszalinie i Fundacja Historyczna Lotnictwa Polskiego zaprosiły koszalinian na wystawę „Historia zapomnianego lotniska. Lotnictwo w Koszalinie 1912−1945”. Wernisaż odbył się 23 maja w Galerii Region.
Wystawa prezentuje duże lotnisko funkcjonujące w Koszalinie w latach 1914–1918 oraz prężnie działającą filię berlińskich zakładów lotniczych Luft-Verkehrs-Gesellschaft, zajmującą się produkcją i naprawami niemieckich samolotów. W szczytowym okresie działalności dostarczała ona 40 nowych oraz 25 wyremontowanych maszyn miesięcznie i zatrudniała 680 osób, co czyniło z niej jednego z największych pracodawców w całym regionie. Przy koszalińskiej fabryce działała ponadto wojskowa szkoła lotnicza, która do zakończenia walk na frontach I wojny światowej wyszkoliła setki pilotów i mechaników, wśród nich również Polaków.
Wernisaż był zarazem promocją książki Mateusza Kabatka o tym samym tytule. – Historia ta jest nieznana – zapowiada bogate w fakty, miejsca i postaci wydawnictwo autor. – Gdybyśmy wyszli dzisiaj przed gmach biblioteki i zapytali przechodniów o lotnisko w Koszalinie, podejrzewam, że 95 proc., a nawet więcej, zapytałoby: „Jakie lotnisko?”, część ewentualnie miałoby na myśli lotnisko w Zegrzu Pomorskim. Ta książka powstała między innymi po to, by „pod strzechy” wprowadzić wiedzę, że w Koszalinie, w samym jego centrum, działy się niesamowite historie z zakresu lotnictwa, zarówno ze względu na historię miasta, jak i lotnictwa w całej Europie, lotnictwa polskiego i odzyskiwania przez Polskę niepodległości.
Rondo Pniewskiego?
Grzegorz Śliżewski z Fundacji Historycznej Lotnictwa Polskiego uważa, że godny uhonorowania przez koszalinian jest jeden z bohaterów wystawy – pilot Wiktor Pniewski, pułkownik Wojska Polskiego, organizator lotnictwa powstańczego na terenie Wielkopolski. – W Koszalinie szkolili się nie tylko Niemcy czy Austriacy, ale także Polacy. Jednym z nich był Wiktor Pniewski, dowodzący oddziałem, który zdobywał w styczniu 1919 r. lotnisko na poznańskiej Ławicy, a potem pierwszy komendant tamtejszej StacjLotniczej – mówi G. Śliżewski, proponując, by imieniem Wiktora Pniewskiego nazwać jedną z koszalińskich ulic lub jedno z rond.
Projekt uchwały o takiej treści historyk złożył na ręce obecnego na wernisażu prezydenta Koszalina Piotra Jedlińskiego.
– Cieszę się, że ten fragment historii Koszalina zapomniany, mało znany, wraca w postaci wystawy i książki – stwierdził prezydent Jedliński – bo tworząc na co dzień historię naszego miasta, powinniśmy pamiętać o tych faktach, miejscach, których już nie widać, jak właśnie zabudowane tereny przy ulicy Morskiej, które już nigdy lotniskiem nie będą. Warto wracać do tych tematów, popularyzować je, bo ich nie znamy.
Bohater na znaczek
Opodal reprodukcji przedstawiającej Hansa Gradego – pochodzącego z Koszalina pierwszego Niemca, który wzbił się w powietrze aeroplanem własnej konstrukcji oraz wymyślił pocztę lotniczą – stoi Andrzej Skorek z Polskiego Związku Filatelistów. – Wszystko, co dotyczy Koszalina, jego historii, to jest mój temat, dlatego nie mogło mnie dzisiaj tutaj zabraknąć – mówi filatelista specjalizujący się w historii poczty na Pomorzu. – Interesuje mnie szczególnie ten aspekt dotyczący wybitnego koszalinianina Hansa Gradego, a tylko przez nas, filatelistów, ta postać została uhonorowana. Kiedy świat filatelistyczny, który tak zabiega o walory związane z lotnictwem, dowiedział się, że w Koszalinie ukazały się materiały na jego temat, wykupiono wszystko, do ostatniego egzemplarza – mówi A. Skorek.
Pasjonat filatelistyki przedstawia postać Gradego na tle rywalizacji między dwoma pomorskimi ośrodkami – Koszalinem i Słupskiem, która zaowocowała promocją koszalińskiego lotnika, w opozycji do Heinricha von Stephena, którym chlubiła się słupska filatelistyka – reformatora nowoczesnej poczty i twórcę światowego związku pocztowego, którego innowacyjnym pomysłem są kartki pocztowe wysyłane bez kopert.
– Warto więc pamiętać, że Hans Grade z ulicy Matejki rozpoczął swoją oszałamiającą karierę właśnie tutaj, w Koszalinie. To tutaj zaczęła się jego edukacja, tutaj dostawał pierwsze oceny czy… po łapach za to, że zrobił błędy w zeszycie – podsumował A. Skorek.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się