Wspólnota parafialna w Róży Wielkiej miała podwójny powód do radości - świętowała 400. rocznicę nadania tytułu miejscowemu kościołowi i cieszyła się młodymi przyjmującymi sakrament bierzmowania.
Na Eucharystię jubileuszową pod przewodnictwem bp. Zbigniewa Zielińskiego przybyli duchowni z wałeckiego dekanatu, byli proboszczowie parafii i samorządowcy regionu.
- Jeśli mówimy o 400. rocznicy, mamy na myśli nie tylko drewniany kościół, który wówczas stanął w tym miejscu, ale bardziej to, co sprowokowało budowę tej świątyni. Tym czymś była wiara mieszkających tu ludzi. Zasługuje ona na szczególne podkreślenie, zważywszy że historia tego miejsca była skomplikowana - mówił pasterz diecezji, przypominając burzliwe dzieje wielkopolskiej i pomorskiej ziemi, na której przez wieki ścierały się wpływy niemieckie z polskimi, luterańskie z katolickimi.
Pierwszy kościół we wsi historycy datują na XVI wiek. U schyłku stulecia przejęli go protestanci, którzy też wystawili w 1609 r. nową, drewnianą świątynię. Jej gospodarzami zaledwie 14 lat później zostali katolicy. Wtedy też kościół otrzymał imię Trójcy Świętej.
- Te 400 lat to nie tylko data, ale żywa historia, której jesteśmy częścią. Były w historii takie momenty, kiedy tu nie było księdza, ale Kościół się tu zawsze odradzał. Kiedy zabrakło duszpasterza, rektor miejscowej szkoły wychodził i czytał Ewangelię, aby ludzie nie stracili wiary - przypominał ks. Dariusz Leśniewski, proboszcz parafii w Róży Wielkiej.
Przywołał również słowa jednego ze swoich poprzedników ks. Henryka Paruzela, który ponad pół wieku wcześniej mówił do wiernych: "Przybyliśmy tutaj jako Polacy i katolicy, i od początku chcieliśmy żyć życiem katolickim. Pierwszą troską was, wiernych, było: kto nam będzie chrzcił dzieci? Kto będzie je formował na modłę Chrystusową? Kto przygotuje je do sakramentów świętych? Kto będzie wiązał ślubami? Kto odprowadzał na cmentarz?".
Przewodniczący uroczystościom bp Zieliński zachęcał, by dziękując za dar lokalnej wspólnoty, a zarazem włączając się w dyskurs o Kościele, stawiać pytania nie tylko o korzyści płynące z przynależności do wspólnoty, ale również by pytać siebie, co mogę zrobić, by uczynić ją bardziej dynamiczną i żywą. Podkreślał również, że wśród głosów na temat Kościoła głos ludzi będących w Kościele jest głosem mniejszości. - Ważne, by w tej dyskusji nie zabrakło naszego głosu, ludzi, którzy w Kościele jesteśmy. A bywa to trudne zadanie. Współczesna narracja niezbyt przychylnym okiem patrzy na zasady i przykazania, których orędownikiem jest Kościół. Korzystając ze słabości, od których nie jest wolna także wspólnota kościelna, próbuje uciszyć głos, który przypomina, jak ważne są: "nie zabijaj", "nie cudzołóż", "nie kradnij" - zaznaczył bp Zieliński. - Przeszkadza współczesnemu światu Dekalog, a sam mnoży ustawy w miliony, podważając zasadność 10 prostych słów, od których - jak powiedział przed 32 laty w Koszalinie św. Jan Paweł II - zależy przyszłość - dodał hierarcha.
Jubileusz nadania tytułu kościołowi w Róży Wielkiej to niejedyna okazja do świętowania miejscowej wspólnoty. Tego dnia 24 młodych parafian przyjęło z rąk biskupa diecezjalnego sakrament bierzmowania.
Młodzi parafianie przyjęli sakrament bierzmowania. Karolina Pawłowska /Foto Gość- Chrystus proponuje nam drogę ciągłego wzrostu i w tej propozycji nie pozostawia nas samotnymi. Daje nam kolejny sakrament, a w nim dary Ducha Świętego - każdy z nich to głęboka rzeczywistość. Ale z darami tymi jest jak ze skarbem - można mieć w zasięgu ręki i wcale nie skorzystać. Mieć kochających rodziców i tego nie dostrzegać, mądrych nauczycieli i mieć to za nic, mieć przyjaciół i ich lekceważyć, mieć wspaniałe książki i po nie nie sięgnąć, internet i nie korzystać z tego, co może nas zbudować. Od nas zależy, co wybierzemy - mówił bp Zbigniew nie tylko do młodzieży, kończąc homilię słowami oazowej piosenki: "Więc żyjmy jak można najpiękniej, czy wielkie, czy szare są dni. Bo życie to skarb w naszych rękach i przez nas ma świat lepszym być".
Dalsza część świętowania miała miejsce w przyplebanijnym ogrodzie, gdzie parafianie zorganizowali festyn. - Przygotowań wielkich nie było, parafianie się skrzyknęli. Sama jestem pełna podziwu, jak nam się to udało. To na 100 proc. zasługa Ducha Świętego! - nie ma wątpliwości Grażyna Karczewska z rady parafialnej. - Trójca Święta jest znakiem jedności. I nam też bardzo jej potrzeba. Nie wszystko przecież jest takie słodkie, ale dobrze, żeby częściej było jak dzisiaj - że razem pracujemy, potem razem siadamy do stołu, razem świętujemy. Jak w rodzinie - dodaje.