Służba bliźnim dodaje im wiatru w życiowe żagle. Nie tylko pozwala zapomnieć o wieku - daje natchnienie do pisania wierszy albo… zapisania się na studia.
Pani Basia i pani Ewa były bodajże najstarszymi studentkami studiów dziennych w Polsce. Choć nie bardzo wypada zaglądać damom w metryki, w tym wypadku naprawdę warto. Gdy dwa lata temu broniły prac licencjackich, jedna miała 73 lata, druga – 68. O czym pisały? Oczywiście o pomaganiu! Bo to główny motor napędowych ich działania.
– Staramy się zawsze widzieć człowieka, nie tabelki. A mnie szkoda tych ludzi. Każdy ma swoją historię. Niekiedy jest tak, że ta bieda przechodzi z pokolenia na pokolenie. Czasami łapię się na tym, że pomagałam babci, matce, a teraz pomagam wnuczce. Rzadko kiedy udaje się komuś wyrwać z takiej spirali. Ale czasami się udaje i to jest największa radość – mówi z przekonaniem Barbara Łazuka-Fierek.
Prezes oddziału Caritas działającego w parafii św. Mikołaja znają chyba wszyscy w Wałczu i mało to potrafi jej odmówić, gdy przychodzi załatwiać sprawy urzędowe w imieniu swoich podopiecznych lub szuka dla nich pomocy materialnej, organizuje meble czy lodówki.
Zespół, któremu przewodzi nie jest duży. Jest ich zaledwie dziesiątka. Same starsze panie. Mogą jednak liczyć na wsparcie szkolnych wolontariuszy, zwłaszcza, gdy pracy jest najwięcej, czyli przed świętami. W tym roku udało się przygotować 110 wielkanocnych paczek. Dwa razy w tygodniu wydają chleb, który przekazuje im zaprzyjaźniona piekarnia. Przychodzą po niego bezdomni, jest grupa Ukraińców, którzy jeszcze się nie usamodzielnili, sporo osób niezamożnych. Wspólnie modlą się, zanim rozpocznie się przekazywanie pieczywa.
– Zawsze myślałam o tym, żeby coś z siebie dawać innym. Kiedy przestałam pracować zawodowo, w końcu miałam na to czas. Raz Basia mnie zaczepiła, czy nie chciałabym poprowadzić księgowości. Pracowałam w biurze, tabelki ogarnę. Zapewniała, że roboty dużo nie będzie, parę faktur do wpisania – Ewa Turkiel, skarbnik oddziału, ze śmiechem konfrontuje obietnice pani prezes z papierkową rzeczywistością.
Pracy jest sporo, ale daje ona wielką satysfakcję, więc nie żałuje. Ani tego, że dała się namówić, by zasiąść znów w szkolnej ławce, ramię w ramię ze studentami, którzy mogliby być jej wnukami.
Więcej o wolontariuszkach parafialnego oddziału Caritas z Wałcza w e-wydaniu.