Plaża, owszem, ale też ważne treści. Trwają lipcowe turnusy kolonii Caritas.
Dzieci o różnej narodowości nie izolują się od siebie, zresztą już podczas przydziału do pokojów są pod tym kątem przemieszane. Nawet jeśli Ukraińcy między sobą mówią w ojczystym języku, zaraz tłumaczą to współlokatorom na polski, co zresztą jest zasadą kolonii. Wszystkie dzieci znają polszczyznę, część z nich jest już po pozytywnie i z dobrym wynikiem zdanym egzaminem ósmoklasisty z tego języka.
‒ Początkowo obawiałam się, że nikogo tutaj nie poznam i że nie dogadam się z dziewczynami z Ukrainy. Ale jest bardzo przyjaźnie, coraz więcej czasu spędzamy razem, jest dużo atrakcji, zabawy, bardzo mi się tu podoba – mówi Polka Agata.
‒ W pokoju jest nas sześć dziewczyn, w tym pięć z Ukrainy, więc staramy się mówić więcej po polsku, żeby Agata nas zrozumiała – wyjaśnia Ukrainka Andżelika.
Dla Olega z Krzywego Rogu, który bywał na koloniach w Ukrainie, tych w Jarosławcu nie da się do tamtych porównać, jest o niebo lepiej, są lodówka, telewizor, wygodne łóżka. – No i relacje mamy tu ze sobą super, a ja lubię rozmawiać po polsku – mówi nastolatek. – Dużo się wtedy uczę.