W Trzcińcu rozpoczęły się rekolekcje przygotowujące do posługi uczestnikom Festiwalu Pol'And'Rock.
Dla blisko 200-osobowiej ekipy ewangelizatorów głosi je biskup senior Edward Dajczak, inicjator Przystanku Jezus.
Pierwszy dzień rekolekcji zaczął od przypomnienia, że Jezus przyszedł aby służyć miłością. Tacy też mają być Jego uczniowie, których w tych dniach posyła na festiwalowe pole.
– Najpierw trzeba słuchać. Poczekać, aż ci, do których idziemy, sami otworzą usta. Inaczej nasze głoszenie będzie sztampowe, pewnie i prawdziwe, ale nijak się mające do życia tego człowieka – mówi bp Dajczak w rozmowie z „Gościem Koszalińsko-Kołobrzeskim”.
– Po drugiej stronie niekoniecznie będą miłe słowa, wyrażające zachwyt. Ale z doświadczenia wiem, że nawet jeśli człowiek zaczyna o wyrzucenia swoich żali, trzeba to wytrzymać, a nie wskakiwać miedzy zdania i interpretować – dodaje.
Jak zauważa ta wytrzymałość w pierwszym kontakcie bardzo często owocuje pięknymi rozmowami.
– Im bardziej człowiek jest poraniony, tym więcej potrzebuje cierpliwości i zrozumienia. Im więcej tego wyrzuca z siebie pretensji i złości, tym poważniejszy sygnał o tym, jak wiele jest tam tych zranień. Tym więcej miłości potrzeba – nie ma wątpliwości inicjator Przystanku Jezus.
„Przystanek Jezus” powstał w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej w 1999 r., jako forma duszpasterskiej opieki nad młodzieżą zgromadzoną na Festiwalu Woodstock (obecnie jego nazwa brzmi Pol'And'Rock Festiwal). Od ubiegłego roku nową lokalizację znalazł na podczaplineckim lotnisku w Trzcińcu. Do uczestników tegorocznej edycji wydarzenia pójdzie z Dobrą Nowiną blisko 200 ewaneglizatorów. Wśród nich są świeccy, osoby życia konsekrowanego i duchowni.
– Idziemy z tym, czego doświadczyliśmy: Jezus to nie postać z książek, ale Bóg żywy, bliski, z którym wchodzi się w relacje, który ma konkretne propozycje dla mojego życia, jeśli tylko zrobię dla Niego przestrzeń w moim serduchu – mówi o. Damian Piątkowiak, rzecznik Przystanku Jezus.
Przyznaje, że reakcje, z którymi spotykają się ewangelizatorzy są różne. Przeważają te pozytywne, choć zdarzają się sytuacje trudne.
– Pamiętam takiego człowieka, który najpierw szarpnął mnie za sutannę, wykrzyczał wszystkie pretensje i żale, a potem… zaczął rozmawiać. Pojawiły się i łzy w oczach, i otwartość. Każdy z ewangelizatorów ma takie historie, które zaczynały się o negatywnych emocji i przeradzały się coś ważnego, pięknego – zauważa werbista.
Agnieszka Korzyńska z Bydgoszczy wspomina sytuację, która przybrała nieoczekiwany obrót. Jednym ze znaków, którym posługują się ewangelizatorzy jest mycie nóg. Taką posługę przystankowicze zaproponowali chłopakowi przebranemu z Jezusa.
– Każdy chciał mu umyć nogi. Najpierw był w szoku, potem zaczął robić zdjęcia, a potem coś w nim zaczęło się kruszyć. To, co miało być prowokacją, zamieniło się w naprawdę piękne spotkanie. I tak bardzo często jest na Przystanku Jezus. Ludzie podchodzą, żeby nas sprowokować, odchodzą z miłością – mówi.
Bardzo mocno przemawia do niej tegoroczne hasło wydarzenia zaczerpnięte z Ewangelii Janowej: „Aby byli jedno”.
– Nie lubię podziału: że oni są tam, a my tu. Idziemy do takich samych ludzi, jak my. Pokazujemy im Kościół, jakiego często nie znają, bo na jakimś etapie życia zderzyli się z instytucją i maja o niej wyłącznie złe zdanie. Pokazujemy, że Kościół nie buduje i nie potrzebuje żadnych murów – dodaje ewangelizatorka.
Przykładów to, że ich posługa przynosi owoce mają bez liku, choć o. Damian Piątkowiak.
Przestrzega przed pokusą ewaluacji ewangelizacji i doszukiwaniem się wymiernych z ludzkiego punktu widzenia efektów.
– Ewangelia mówi o siewcy, który idzie i sieje. Najgorsza pokusa, jaka mogłaby się nam przydarzyć to kalkulacja: czy to ma sens, z kim opłaca się gadać, z kim nie, a co z tego będzie. To nie ta droga, nie ta metoda. Czy Jezus kalkulował? Gdyby tak było, nie powołałby Judasza. Mamy być Jezusowi – dodaje werbista.
Przystanek Jezus to także program, na który składają się koncerty, warsztaty, happeningi i konferencje. Nowością będą warsztaty psychologiczno-terapeutyczne „Gdy nie chce się żyć. Pogadajmy o kryzysie”, których gościem będzie m.in. ks. Tomasz Trzaska z Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego. Zaplanowane jest również spotkanie pod hasłem „Bez cenzury”, czyli okazja do tego by zadać księdzu „trudne pytania”.