Wyprawa na grzyby przyniosła nieoczekiwane znalezisko: skarb związany z wczesnobrązową kulturą unietycką. Przebadane i zakonserwowane artefakty wzbogacą zbiory kołobrzeskiego muzeum.
Ważący blisko kilogram masywny naszyjnik, niedużą bransoletę oraz bryłki surowca brązowego odnalezione w Sidłowie niedaleko Sławoborza zaprezentowano dzisiaj w Muzeum Oręża Polskiego.
Brązowy skarb jest odkryciem unikatowym i rozpalającym wyobraźnię pasjonatów historii, co jeszcze może się kryć w okolicznych lasach.
Jak przyznaje dr Robert Dziemba, ziemia kołobrzeska i świdwińska obfitowała w tego typu znaleziska.
– Przed wojną wyeksplorowano dość dużo brązowych zabytków. Nie wiemy, na co jeszcze uda nam się trafić. Niewiele jednak takich zabytków pozostało w naszych zbiorach muzealnych, dlatego skarb z Sidłowa jest tak wyjątkowy. To cenny element do układanki dotyczącej kultury unietyckiej, związany z Pomorzem i żyjącymi tutaj ludźmi – zauważa historyk.
Zabytki znaleziono w leśnym strumieniu jesienią 2021 r. Przypadkowo trafił na nie Paweł Peszczyński, mieszkaniec Krzecka, który wybrał się na grzyby do lasu niedaleko swojego domu. Jego uwagę przykuł błysk metalu wystającego z błota na brzegu strumienia. Szczęśliwy grzybiarz jest też członkiem Stowarzyszenia Dębosz z Rymania, które tworzą pasjonaci historii.
– Interesujemy się przeszłością, mamy do czynienia z zabytkowymi przedmiotami, wiemy, jak się z nimi obchodzić, choć nie jesteśmy historykami z zawodu. Jesteśmy za to wyczuleni na historię i… schylamy się po każdy przedmiot. Niekiedy po to, by posprzątać śmieci, innym razem trafić na coś tak niezwykłego – przyznaje Dariusz Pułło, wiceprezes rymańskiego stowarzyszenia, które ma na swoim koncie inne cenne znalezisko z epoki brązu – berło sztyletowe. Jak dodaje pasjonat, mają również świadomość, jak postępować ze znaleziskiem, by go nie uszkodzić i nie pozbawić ważnego dla badaczy kontekstu historycznego. Dlatego pierwszą rzeczą było powiadomienie o odkryciu specjalistów.
W następnym roku, przy współpracy Grupy Eksploracyjno-Poszukiwawczej „Parsęta”, a także Fundacji „Relicta” z Poznania, członkowie rymańskiego stowarzyszenia przeprowadzili akcję wydobywczą. Opracowania skarbu dokonali mgr Marcin Krzepkowski i dr Grzegorz Szczurek, a konserwacji podjęła się mgr Małgorzata Żukowska.
Powierzchnia znalezionego naszyjnika ozdobiona jest grupami kresek poprzecznych oraz grupami trójkątów, tzw. wilczymi zębami, co pozwala na zaliczenie go do ozdób typu Turyngia - grupy dość masywnych obręczy, z wygiętymi na zewnątrz, stopkowato uformowanymi końcami, związanymi z wczesnobrązową kulturą unietycką. Do tej pory w Polsce odkryto tylko jeden napierśnik tego typu, było to na początku XX w. w miejscowości Mirosławice. Znalezisko z Sidłowa jest najdalej wysuniętym na północny wschód spośród wszystkich znanych dotychczas okazów.
Trudno wskazać wiarygodne przyczyny zdeponowania skarbu w Sidłowie. Jak zauważają badacze, ze względu na złożenie na dnie strumienia w konstrukcji kamiennej, wysoki wydaje się jego związek ze strefą kultu i składaniem ofiar. Tym ciekawsze jest stanowisko, na którym go odnaleziono, wzbogacające wiedzę o pradziejach Pomorza.