Wyruszyła 33. Ogólnopolska Pielgrzymka Trzeźwości na Górę Chełmską.
Uczestnicy pielgrzymki związanej z obchodzonym w Kościele w Polsce miesiącem trzeźwości wyruszyli 5 sierpnia sprzed kościoła pw. Ducha Świętego w Koszalinie, by po dwóch godzinach marszu, modlitwy i śpiewu dotrzeć do sanktuarium na Górze Chełmskiej.
Pod sztandarem apostolstwa trzeźwości wędruje ok. 50 osób. To nie tylko osoby uzależnione i zrzeszone w grupach AA, ale też ich najbliżsi oraz ci, którym leży na sercu trzeźwość narodu. Idą, by podziękować za łaskę wytrwania w trzeźwości oraz prosić o Boże wsparcie na kolejne lata.
Organizator pielgrzymki Adam Sadłyk z Diecezjalnego Apostolstwa Trzeźwości podkreśla, że pielgrzymka ta to przede wszystkim wydarzenie religijne. - Nie ma trzeźwości bez duchowości i to jest etap konieczny, który następuje po terapii i decyzji o wyrwaniu w trzeźwości - stwierdził. Żałuje, że pielgrzymkową brać nadgryzł liczebnie ząb czasu, bo trudno jest zachęcić młodsze osoby, by do niej dołączyły. - Zwłaszcza wśród młodych ludzi istnieje obawa przed manifestowaniem swojej wiary - ocenia.
Józef z Połczyna-Zdroju pielgrzymuje "siłą rozpędu". - To dla mnie jak kotwica. Przyjeżdżam tu od 15 lat, idę na Górę Chełmską, dziękuję Matce Bożej za trzeźwy rok i proszę o kolejny - mówi, zaświadczając, że zawdzięcza Jej niemal 3 dekady trzeźwego życia. Alkoholowy problem oddał kiedyś Matce Bożej Fatimskiej, gdy przypadkowo natknął się w Połczynie na peregrynację figury fatimskiej. - Miałem wtedy za sobą półtora roku abstynencji. Stanąłem tam jako gap, osoba bez wiary, obserwowałem tych ludzi, krytykowałem ich w duchu. I nie wiem, skąd mi się to wtedy wzięło, ale z piersi nagle wyrwało mi się: "Jaka Ty jesteś piękna!". Wtedy dodałem już od siebie: "Ofiaruję moją trzeźwość Tobie, weź ją w swoje ręce, bo ja ją roztrwonię".
Danuta z Białogardu od lat towarzyszy mężowi w trzeźwym życiu. Nie ukrywa, że jest to duże wyzwanie, bo oprócz pozytywnych zmian w życiu - jak spędzanie więcej czasu razem, szczere rozmowy, stawianie wymagań - są też te negatywne, które zostawiły piętno na psychice osoby, która przez lata była czynnym alkoholikiem. - Dlatego co roku chodzimy na pielgrzymkę, to nasze wzmocnienie duchowe, pomaga nam spojrzeć innymi oczami na to, co się dzieje z nami i nastawić się optymistycznie - mówi białogardzianka.
To, że trzeźwość zmienia życie, Józef z Koszalina obserwuje u wielu osób, które odstawiły kieliszek. Sam zrobił to 8 lat temu. - Chcę, żeby wiele osób podjęło ten krok do wytrzeźwienia - mówi pielgrzym, świadomy negatywnych skutków alkoholizmu: kłamstwa, donoszenia, złodziejstwa. - Myślę, że bez Boga nie da się tego zmienić, bo to musi się stać nie tylko w głowie, ale też w sercu - dodaje.
A że w jego sercu tak się kiedyś stało, zaświadcza jego żona Krystyna. - Zmieniło się nastawienie męża do rodziny, jest bardziej uczuciowy dla mnie, dzieci, wnucząt, pomocny w obowiązkach domowych - mówi koszalinianka. - I nie wybucha gniewem, jak dawniej.
Spotkanie przy sanktuarium rozpoczęła konferencja ks. prof. Janusza Bujaka, a zwieńczy Eucharystia pod przewodnictwem bp. Krzysztofa Zadarki. Po liturgii odbędzie się biesiada, a potem otwarty mityng.