Pobożne niewiasty namaściły Ją wonnymi olejami, a apostołowie i tłum wiernych odprowadzili do grobu. W Polanowie celebrowano Misterium Zaśnięcia Przenajświętszej Bogurodzicy.
Śpiewem starożytnego hymnu i procesją ze Świętej Góry rozpoczęło się świętowanie jednego z najważniejszych i najstarszych świąt maryjnych.
- Witaj, radością jaśniejąca, podczas zaśnięcia Twego nas nieopuszczająca - wychwalali Maryję wierni uczestniczący w uroczystościach we franciszkańskiej pustelni na szczycie pomorskiego wzniesienia.
Mało znana na Pomorzu tradycja celebrowania Misterium Zaśnięcia Bogurodzicy w wigilię uroczystości Wniebowzięcia NMP zapuściła tu silne korzenie.
- Kościół wschodni podkreśla tajemnicę zaśnięcia Maryi, zachodni - chwałę Jej wniebowzięcia. A tradycja franciszkańska łączy Wschód z Zachodem. Celebrujemy więc dzisiaj pogrzeb Matki Bożej, aby nazajutrz świętować Jej wzięcie do nieba - mówi o. Janusz Jędryszek, gospodarz pustelni, i - podążając za apokryfami - tłumaczy prawdę wiary: - Apostołowie pod natchnieniem Ducha Świętego przybyli do Jerozolimy, żeby towarzyszyć Jej w tym przejściu. Ciało Matko Bożej zostało złożone w dolinie Jozafata. Nie zdążył tylko Tomasz, który był w Indiach. Przybył dopiero trzeciego dnia po złożeniu Maryi do grobu. Pozostali apostołowie poprowadzili go do grobu, odrzucili kamień i ze zdziwieniem zobaczyli, że nie ma ciała. Były tylko pachnące kwiaty i zioła - opowiada inicjator celebracji. Razem z ks. Jackiem Maszkowskim, proboszczem polanowskiej parafii, od kilku zapraszają parafian i gości do rozpoczęcia świętowania już w wigilię uroczystości.
Tego wieczoru na Świętej Górze także unosi się piękny zapach olejku nardowego, którym namaszczana jest Maryja. To przywilej pobożnych niewiast, które gromadzą się wokół figury.
- Jest coś wyjątkowego w tej celebracji. Żeby zrozumieć to, czego nie da się objąć ludzkim rozumem, potrzebujemy prostych znaków. I choć te przygotowania do pogrzebu są przecież symboliczne, pozwalają poczuć coś z niewypowiedzianej tajemnicy, jaka będzie też naszym udziałem - tłumaczy swoją coroczną obecność na Świętej Górze jedna z pątniczek.
Zakończenie ziemskiej wędrówki Maryi nazywane jest też letnią Paschą. Ojciec Janusz przypomina, że śmierć dla chrześcijanina to sen, po którym nastąpi przebudzenie do prawdziwego życia.
- Maryja jako pierwsza ma udział w zmartwychwstaniu Jezusa - wyjaśnia franciszkanin i zachęca, żeby przyjrzeć się umieszczonej w kaplicy ikonie. - Wokół Maryi są apostołowie pomagający Jej duszy przejść do nieba modlitwą. Po duszę Maryi przychodzi Chrystus w towarzystwie aniołów i świętych, bo chrześcijanin nie widzi śmierci, tylko otwarte niebo. A dlaczego ta dusza jest jak mała dziewczynka? Bo żeby wejść do królestwa niebieskiego, trzeba stać się jako dziecko. Po to też Pan Bóg z pomocą daje błogosławioną starość, by człowiek zdziecinniał. Żaden pyszałek nie przejdzie przez tę wąską bramę, tylko człowiek upokorzony przez chorobę czy starość - mówi.
W zaśnięciu Maryi na Świętej Górze także towarzyszą Jej apostołowie. Po śpiewie akatystu znieśli Ją na swoich ramionach do polanowskiego kościoła, gdzie sprawowana była nocna Eucharystia.