W Koszalinie odbywa się sesja dla par wprowadzających nowe małżeństwa do Domowego Kościoła.
Joanna i Artur Rachubowie z Piły należą do kręgu w działającego w parafii pw. Michała Archanioła w Jastrowiu. W tym roku zostali parą rejonową, stąd decyzja, by przejść przez kolejne etapy formacji oazowej, w tym sesję o pilotowaniu kręgów.
‒ Na sesji poznajemy sposób wchodzenia nowych małżeństw do Domowego Kościoła. Chcemy to zrozumieć od podszewki, tym bardziej że w naszej parafii zawiązuje się nowy krąg – mówi pan Artur. Rachubowie są świadomi, że nie wszystkie próby utworzenia nowej grupy małżeństw się udają. – Dlatego tak ważna jest odpowiedzialność pary pilotującej, by tych osób nie zrazić, nie przestraszyć, lecz uważnie słuchać tego, co mają do powiedzenia i pokazywać, czym dla nas jest Domowy Kościół i jakie owoce to przynosi w naszym życiu – dodaje pilanin.
Aneta i Krzysztof Kaczmarczyk z Leopoldowa w diecezji siedleckiej specjalnie wybrali sesję w Koszalinie, by zaczerpnąć trochę świeżego spojrzenia na formację oazy rodzin.
‒ Jesteśmy już sześć lat w Ruchu i wciąż uczymy się gotowości do podjęcia służby wobec nowych kandydatów. Potrzebujemy do tego zarówno świadectwa innych małżeństw, jak i merytorycznego przygotowania, wskazówek, jak to właściwie przeprowadzić. Co ważne, nie możemy robić tego dowolnie, kierować się własnymi pomysłami czy ambicjami, ale kluczowy jest charyzmat Ruchu Światło–Życie – mówi pani Aneta, przyznając, że w tym względzie musi temperować swój perfekcjonizm. – Chodzi o to, byśmy jako para pilotująca nie byli stróżami, ale wsparciem dla tych osób, co oznacza także przyznawanie się do swoich porażek i tego, co nam nie wyszło.
Umiejętność dawania świadectwa to dla jej męża coś więcej niż bycie przykładem dla innych. – Chciałbym nauczyć się na tej sesji, jak świadczyć wobec tych młodych, nowych małżeństw, które chciałaby wstąpić do Domowego Kościoła, o naszej wierze, relacji z Bogiem. I w jaki sposób pokazywać im, jak to wpływa na nasze małżeństwo – mówi pan Krzysztof.