- Ten znak został zadany diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Maryja, trzymając ciało Syna, mówi prosto do naszych serc: "To, co widzicie, to nie jest koniec" - mówił bp Dajczak na Górze Chełmskiej.
Szensztackie sanktuarium jest kolejnym przystankiem na mapie peregrynacji Piety ze Skrzatusza.
W sobotnie południe Mszy św. przy kopii słynącej cudami figury modlili się pielgrzymi z Katolickiego Stowarzyszenia Civitas Christiana, pielgrzymi rowerowi z Darłowa oraz nawiedzający koszalińskie wzniesienie pątnicy. Eucharystii przewodniczył bp Edward Dajczak.
Biskup senior w homilii zwracał uwagę, że Chrystus przychodząc na świat przez Maryję, wszedł w najbardziej bolesne przestrzenie ludzkiego życia.
- Kiedy bierzmuję młodych i jest ciepło, widzę pocięte ręce młodych. One nie są pocięte tylko ze straszliwej mody. Mówią: „żeby bardziej bolała ręka niż dusza” - mówił, wskazując na Jezusowe zwycięstwo na krzyżu.
Matka Boża ze Skrzatusza czczona jest w diecezji w tytule Matki Miłości Zranionej i naszej Nadziei.
- Ten znak zadany diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej przez twórcę sprzed wieków, który nadał Maryi twarz tak pełną wiary, że trzymając ciało Syna mówi prosto do naszych serc: „To, co widzicie, nie jest końcem”. Ani Matki, ani Syna, ani Kościoła, ani wiernych. Ta historia toczy się dalej. Historia Wielkiej Nocy nie jest wspomnieniem czegoś, co się wydarzyło. To historia ochrzczonych, zanurzonych w Chrystusie. Toczy się dalej w wiecznej Bożej miłości podarowanej człowiekowi - mówił bp Dajczak.
W ciągu kilku najbliższych lat kopia słynącej łaskami figury odwiedzi wszystkie kościoły, domy zakonne czy placówki diecezjalne. Góra Chełmska była przedostatnim przystankiem peregrynacji w Dekanacie Koszalin. Od jutra kopia figury gościć będzie przez kolejne trzy dni w parafii św. Matki Teresy z Kalkuty.